Grzegorz Dańko
Jak sami widzicie nie jest łatwo. Tym bardziej dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się na pomoc.
Jestem tatą trójki dzieci. Moja rodzina, której jestem głową, nie może wydostać się z finansowego dołka.
Pięć lat temu, gdy ujawniła się nieuleczalna choroba mojego syna, nie liczyłem się z pieniędzmi na jego leczenie. Nic nie było ważniejsze od uratowania mu życia, choć na początku usłyszałem, że Antek nie dożyje 10 lat. Antek wiedział, musieliśmy mu wytłumaczyć powód leczenia, wizyt w różnych ośrodkach, charytatywne akcje i licytacje na jego rzecz. Bardzo to przeżywa do dzisiaj i pyta czy będzie zdrowy.
Gdy pojawiła się choroba syna, zrezygnowałem z pracy. Zdecydowałem się też leczyć samego siebie, by być w stanie funkcjonować na tyle, by zapewnić dzieciom to, czego potrzebują. Poddałem się ciężkiej operacji kręgosłupa, a po jakimś czasie rozpocząłem pracę. Rozpocząłem także działalność gospodarczą. To wszystko zamiast pomóc, pogłębiło zadłużenie. Obciążenia fiskalne są druzgocące. Dotacje są dla tych, którzy mają już pieniądze. Różne próby wyjścia z sytuacji skończyły się kredytami, które w tej chwili generują koszty 2500 zł/miesiąc. Ostatni z nich zaraz przed tym, gdy straciłem kolejną pracę.
Wydane środki na leczenie i właściwe warunki życiowe syna, uzyskane dzięki kredytowi, były początkiem dzisiejszej sytuacji. Późniejsze zrządzenia losu dopełniły swojego dzieła. Pomoc wielu ludzi na początku leczenia bardzo pomogła. Bez niej nie byłbym w stanie w ogóle pomóc synowi, a jednocześnie zapewnić rodzinie normalny byt.
Życie przynosi do tego nowe wydatki. Aparaty ortodontyczne, jeden z nich bardzo skomplikowany, które są potrzebne do poprawienia tego, co zepsuła do tej pory choroba syna, to wydatek rzędu 6 tys. złotych. Bieżące zadłużenie dodatkowe 8 tys. złotych. Bieżące opłaty i środki poniesione na uruchomienie działalności gospodarczej to kolejne 5 tys. Konieczne badania stanu jelit Antka, następne kilka tysięcy, itd., itd.
Ludzie mają dużo poważniejsze problemy, a choroby są straszne i przynoszą wiele bólu i kłopotów. Wiemy o tym, gdyż Antek jest nieuleczalnie chory i cały czas żyjemy z tą bombą, którą nosi w sobie. Jednocześnie nie zagłaskujemy go i pozwalamy żyć normalnie.
Warto pomagać, jeżeli nie nam, to innym bardziej potrzebującym pomocy i wsparcia.
Wiedz, że niczego nie musisz. Możesz także mnie wyśmiać. Masz do tego prawo. Ja robię, co mogę, także tą drogą.
Z góry dziękuję za każdą symboliczną złotówkę. Nie potrzeba więcej. Nie chcę by Twoja rodzina odczuła to negatywnie. Natomiast ilość złotówek, ilość osób je darujących, mogą tu być decydujące. Udostępnij proszę zbiórkę wśród znajomych. To będzie decydujące.
Jednocześnie przepraszam, jeżeli uraziłem Cię moją śmiałością.
***
Dla potwierdzenia mojej sytuacji profil syna w Fundacji "Avalon - bezpośrednia pomoc niepełnosprawnym":
https://www.fundacjaavalon.pl/nasi_beneficjenci/antoni_danko_3864.html
Znajdziesz na nim informacje do przekazania darowizny i 1% bezpośrednio do Fundacji.
Profil syna na portalu fb:
https://www.facebook.com/Ko%C5%82ysanka-dla-Antosia-1018809591473445/
Dane do przekazana 1%:
KRS 0000270809, Cel: Dańko 3864
Jak sami widzicie nie jest łatwo. Tym bardziej dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się na pomoc.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Ewelina Harvey
Powodzenia! 🙏🏻