Cześć, mam na imię Grzesiek mam 29 lat, wraz z moją drugą połówką Patrycja mieszkamy w Anglii.
Podróżami interesujemy się od dawna, kochamy podróżować. Jesteśmy osobami które nie mogą usiedzieć na miejscu 😁 Zawsze podczas swoich podróży w pełni oddajemy się kulturze danego kraju w którym wówczas jesteśmy, staramy się wywieźć ze sobą jak najwięcej wspomnień. Dotychczas nasze podróże skupiały się głównie na Europie. Ja zwiedziłem 25 krajów w Europie plus Egipt, Patrycja niestety mniej bo znamy się dopiero 3 lata.
Naszym kolejnym celem (w zasadzie ja juz planuje ta podróż ponad 7 lat) jest wyjazd na "daj Boże" kilka lat. Chcemy zwiedzić cała Afrykę, Azję, Amerykę południową i północną, Australię i Nową Zelandie.
Nie planowaliśmy w ogóle tej ani żadnej podobnej zbiórki do marca 2017 kiedy to nasz świat się powoli zaczął walić ale o tym w dalszej części tekstu.
A więc nasza podróż początkowo miała się zacząć w sierpniu 2018 roku, mieliśmy odłózone ponad 80% kwoty o którą przyszło nam prosić w tej zbiórce, więc według naszych obliczen do lipca mieliśmy mieć już całość pieniedzy, wszystkie szczepienia bilety ect załatwione. Nie mogliśmy się doczekać tego wyjazdu strasznie aż przyszedł marzec 2017 roku kiedy to Patrycja miała wypadek w pracy w którym doznala urazu dwóch dysków L4 i L5 w części lędźwiowej kręgosłupa. Diagnoza Angielskich lekarzy została postawiona błędnie jak 99% innych w tym kraju, kto był tutaj u lekarza to wie jaki kabaret tu mają, więc do operacji się nie zakwalifikowała. Skierowali ja na rehabilitację do szpitala uwaga 4 tyg po 2 razy w tyg po 25 minut............. Co oczywiście nie pomogło, Patrycja nie mogła praktycznie wgl chodzić wiec załatwilismy prywatna operacje we Wrocławiu która kosztowała nas 40 tys złotych. Mniejsza o tą kwotę najwyżej byśmy wzięli mniej na podróż bądź pewnie dobieranie to. Gdy 3 miesiące po operacji Patrycja doszla już do siebie i wszystko miało wracać do normy nastąpiła kolejna niespodzianka. 3 tyg po powrocie do UK w lipcu 2017 dom naszego sąsiada zza ściany stanął w płomieniach kiedy my byliśmy oboje w pracy noc i przy okazji spaliła się połowa naszego domu wraz z większą czescia pieniedzy na podróż. Tak wiem że jestem głupi trzymając tyle pieniedzy w domu ale jestem z tych ludzi który nie ufa bankom, spłonęło 60tys zł w gotówce i straty w domu wyniosły 7000 funtów. Odechciało nam się żyć, wiedzieliśmy że już mamy po wycieczce, marzeniach i w ogóle jest koniec. Po miesiącu mieszkania po znajomych i remontowania tego syfu wróciliśmy do siebie żeby zacząć od "nowa" bez planów i marzeń, na szczęście trochę gotówki mieliśmy ulokowane po znajomych bo pozyczali to jakoś się udało przetrwać. W październiku przyleciała do mnie mama żeby zamieszkać z nami na emeryturze odpocząć, po oddychać świeżym powietrzem po czym po tygodniu mama zmarła, mój świat się zawalił, chciałem się zabić, nie mogłem uwierzyć 67 lat równo 20 lat po ojcu... Zostałem sam... No z rodzeństwem i swoją kobieta ale bez rodziców już całkiem, czyli dla mnie sam.... Nie dawałem za wygraną chciałem odejść z tego świata, nie widziałem sensu życia, psycholodzy, psychiatrzy, tony tabletek i jestem żyje..... Choć to już nie to życie, wiem że gdyby nie Patrycja to były by dwa pogrzeby na 100%... I tak moje marzenia legly w gruzach razem z połową świata...
Ostatnio siedząc przeglądając internet natknąłem się na tą stronę i postanowilem nie dawać za wygraną, wierzę że na świecie są dobrzy ludzie którzy pomogą Nam zrealizować marzenia.
Jeżeli ktoś ma jakieś zastrzeżenia bądź pytania proszę o kontakt mailowy : [email protected]
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!