Anna Maciejuk
Niestety, wszystko wskazuje na to, że mam kolejnego chorego kota :'(
Pistacja, siostra Fistaszka, tydzień temu poczuła się gorzej. Kotka dwa dni leżała bez sił na szpitaliku pod kroplówkami.
Nie dała rady sama się podnieść, nie jadła, była w naprawdę fatalnym stanie.
Byłam przygotowana na najgorsze, myślałam, że z tego nie wyjdzie...
W desperacji, po uzgodnieniu z lekarzami, drugiego dnia wieczorem, po przywiezieniu ze szpitalika do domu podałam jej lek Fistaszka.
Jakież było moje zdziwienie, gdy następnego dnia rano kotka rzuciła się na jedzenie!
Jej stan tak zdecydowanie się poprawił, w tak krótkim czasie, że aż trudno w to uwierzyć.
Ja osobiście chyba pierwszy raz widziałam coś takiego...
Tak więc Pistacja od 9 maja dostaje te same leki, co Fistaszek.
Po czterech dniach podawania leku jest duża poprawa.
Pistacja chodzi nieco chwiejnie, podobnie jak początkowo Fistaszek, ale widać że czuje się nieźle, no i najważniejsze, że ma apetyt i je.
Co to dla mnie oznacza?
Że koszty leczenia niestety wzrosną i to znacznie...
Dlatego zwiększyłam kwotę do zebrania.
Nie wiem czy dobrze robię, podejmując się drogiego leczenia, przy tylu kotach, jakie mam pod opieką. Naprawdę nie wiem...
Ale wiem też, że dla Orzeszków to kwestia życia lub śmierci...
Piotr Lenarcik
Pięknie, szczerze napisane