Cześć, dzień dobry, czołem wszystkim
Powinnam pewnie teraz zacząć od przedstawienia swojej osoby- wieku, imienia, miejsca skąd pochodzę i całej zwykłej formułki. Ale może zaczniemy niestandardowo?
Pewnego pięknego jesiennego dnia, jak codzień udałam się do pracy, którą wszak bardzo lubiłam. Byłam przedstawicielem handlowym jednej z firm. Jak zwykle koło 7:00 wsiadłam za kółko samochodu służbowego, zupełnie nie spodziewając się, że ten dzień zmieni moje życie raz na zawsze, na najbliższą przyszłość. Rozpoczęłam poranną rutynę- zameldowałam się na firmie, ułożyłam trasę, zabrałam opony zimowe, o których zmianę prosiłam szefa od jakiegoś czasu i już przed 8mą rozpoczęłam swoje obowiązki. Chciałam najpierw wymienić opony, ale szef nakazał zrobić to w następnej trasie. W dobrym nastroju przemierzałam kolejene kilometry wiejskimi drogami, zaliczając kolejne „punkty”. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, jedynie czasem marszczyłam brwi ze względu na paskudną mgłę. No ale co może się wydarzyć? Przecież jestem dobrym kierowcą, mam doświadczenie, robię tysiące kilometrów miesięcznie, i to bezawaryjnie (nie licząc złapania „gumy”).
I jednak się wydarzyło... Jechałam krętą droga przez las, dopiero co opadła mgła. I jeden moment- sarna, samochód z naprzeciwka, letnie opony, niesprzyjające warunki pogodowe i owinęłam się wokół drzewa. Dzięki Bogu zachowałam dozwoloną prędkość , bo w innym wypadku chyba bym nie pisała treści tej zbiórki. Z wypadku nie pamiętam nic, jedyne co utkwiło mi w pamięci to to, że podwinęłam nogi pod siebie i zaczęłam się modlić. Byłam przekonana, że zginę. Potem czarny obraz, jakby sen. I nagle zamieszanie, sygnał karetki, niesamowity ból ręki, dźwięk klaksonu samochodu. Dym, zbiorowisko ludzi, wyciągnie mnie przez tylną szybę.
Na sygnale zostałam zawieziona do szpitala, skarżyłam się na wymioty, ból głowy, ręki, nudności i problemy z wizją. W szpitalu zostałam zlekceważona przez lekarza narzekającego, ile to godzin jest na dyżurze. Zlekceważył moje problemy ze wzrokiem, wykonał prześwietlenie, nastawił palec i wypisał do domu. Żadnej konsultacji okulistycznej, żadnego tomografu, ale przecież lekarz to zawód zaufania publicznego, wiec czemu miałam myśleć, że nie dopełnił swoich obowiązków?
Na następny dzień wylądowałam w innym szpitalu w województwie-tomograf wykazał silny wstrząs mozgu, konsultacja okulistyczna odwarstwienie siatkówki. Czyli najgorszą z możliwych form problemów z siatkówka. I to praktycznie całkowite (łącznie z plamką żółtą). Szybka decyzja, skierowanie na najlepszą okulistykę w okolicy. Wieczorne przyjęcie, rano 5 godzinna operacja. W międzyczasie ogromny stres, dr Google nie pomagał strasząc ślepota, lekarze, mimo ze cudowni tez nie obiecywali przywrócenia wizji. Jednak jest, udało się! Coś widzę, już nie będzie gorzej. Uspokajam się, ale to nie koniec moich problemów.
W międzyczasie okazuje się, ze pracodawca nie był fair do końca, nie odprowadzał składek, ani zdrowotnej ani tzw. „wypadkowego”. Nie należy mi się wypłata żadnego świadczenia zdrowotnego, odszkodowania, NIC. Kolejne dni grozy, wszak jestem studentką zaoczną, muszę utrzymać własne mieszkanie, zwierzęta, siebie, konsulatacje i leczenie oraz badania. Po operacji jestem skazana na lekki tryb życia przez najbliższe miesiące, zero schylania, dźwigania, dłuższej pracy przy komputerze. Jednym słowem nie mogę robić nic. Mam siedzieć 4 miesiące w domu i koniec kropka, chyba że chcę stracić wzrok w oku. No powiedzcie sami, brzmi poważnie. Kolejne problemy... Człowiek dopiero przestał drżeć o oko, a teraz problemy finansowe nie do przeskoczenia.
I stad ta zbiórka. Nigdy nie prosiłam nikogo o pomoc, do tej pory sama pomagałam jak mogłam, czy to świątecznymi prezentami w domu dziecka, zbiórkami, wpłatami na schronisko i na różne akcje. Dziś ja potrzebuję pomocy. W wyniku operacji ratującej wzrok i oko (implantacja południkowa z opasaniem gałki), zrobił mi się potężny astygmatyzm i widzenie podwójne. Do skorygowania okularami. Niby nic takiego, przecież okulary mogą dodać uroku, prawda? Ale ze względu na specjalistyczne szkła - duży astygmatyzm, krótkowzroczność na poziomie -5, podwójne widzenia- sama cena szkieł oscyluje w granicach 800zł. To jeszcze nic, jestem zmuszona nosić okulary przeciwsłoneczne, gdy tylko pojawia się słońce, w nich też potrzebuję szkieł z korekcją. I niestety to wszystko przewyższa moje możliwości finansowe, i to znacznie.. Aktualnie siedzę w domu, widzę prawym okiem jedynie z bardzo bliskiej odległości, obraz faluje, jak fale na morzu i jest zupełnie bez wyrazu. Jedna wielka plama za mgłą. Ogranicza mi to nawet samodzielne wyjście do sklepu, do lekarza, na konsultacje w szpitalu, który jest oddalony 60km od mojego miejsca zamieszkania.
Mam pełną świadomość tego, że są ludzie bardziej potrzebujący ode mnie- walczący o życie, po wielkich tragediach, jak pożary i tak dalej. Ale dla mnie życie w wieku 20-kilku lat też zmieniło formę, jestem w 4 ścianach, skazana na notoryczne migreny powodowane uszkodzeniem oka. Niemożność samodzielności dobija mnie całkowicie. Dlatego każda najmniejsza kwota będzie dla mnie krokiem do ponownej samodzielności i odzyskania życia sprzed wypadku.
Z całego serca dziękuję Państwu,
Wesołych Świąt, M.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!