Cześć, jestem Kaja i mam 20 lat. Mam problemy z sercem oraz z oddychaniem co utrudnia mi funkcjonowanie. Problem z sercem mam jakoś od 9 roku życia-to właśnie wtedy czułam pierwsze ukłucia serca. Powiedziałam to wtedy mojej babci, która będąc ze mną u lekarza przy okazji o tym wspomniała lekarce, ta jednak to zbagatelizowała. Po paru latach nic się nie zmieniło. Serce kuło mnie w różnych niespodziewanych momentach i coraz częściej. Mówiąc to mojemu tacie twierdził że jestem za młoda żeby mieć problemy z sercem,więc temat został olany. I tak sobie żyłam z tym przeszywającym co jakiś czas bólem w którym nie umiałam się nawet ruszyć. Gdy już byłam starsza ból występował nawet przy drobnym stresie i nerwach, a w całym swoim życiu trochę go miałam. Po ukończeniu 18 roku życia wyprowadziłam się,mieszkałam sama, pare miesięcy później gdy odwiedziła mnie koleżanka był to dzień w którym myślałam że zaraz umrę. Serce zaczęło mnie kuć jak nigdy wcześniej a ból roznosił się po całej klatce piersiowej. I tak jak zawsze te ukłucia trwały 15/20 min., Tak te trwały parę godzin. Siedziałam sparaliżowana na fotelu nie umiejąc sie ruszyć bo kazde nawet przesunięcie lekko ręki było przeszywającym bólem. Przy występowaniu tego kłucia miałam straszny problem z oddychaniem, siedziałam ledwo oddychając i płacząc z bólu. Koleżanka w końcu spanikowana zadzwoniła po swojego tatę nie wiedząc co robić, przyjechał i zabrał mnie do szpitala. Był to jeszcze czas pandemii więc zanim weszłam do środka minęła kolejna godzina. Lekarka zrobiła mi EKG i powiedziała że nic mi nie jest, mam wziąć apap, a poza tym czemu do nich przyszłam skoro oni nie są odpowiednimi osobami od problemów z sercem. Przez pare kolejnych dni kuło mnie już mniej dopóki nie przestało. A na wykazie EKG na górze było coś w stylu "nierówność bicia serca:tak". Za pare miesięcy udałam się do prywatnego kardiologa, EKG wykonywał mi parę razy, dostałam holter. Stwierdzono arytmię, ślady fal zwrotnych w zastawkach oraz częstoskurcz nadkomorowy 173/min. Doktor przepisał mi tabletki w tym jedne 300mg, żadne nie pomogły po miesiącu stosowania , a nawet miałam wrażenie że jest tylko gorzej. Doktor powiedział więc że konieczne jest wykonanie zabiegu ablacji (18 000zł) tymbardziej że taki częstoskurcz który trwa ponad połowę doby prowadzi do niewydolności serca, a ja potrafię go mieć dwa dni bez przerwy. Dodatkowo hipoksemia (niedotlenienie krwi ) która prowadzi do hipoksji. Saturacja zdrowego człowieka to 96-100%. Ja niestety często mam od 89 do 94%. W takim przypadku zaleca się wykonanie tlenoterapii , czyli zabieg w komorze hiperbarycznej. Powinno się go wykonać do 40 sesji, gdzie jedna kosztuje 300 zł. Problem z oddychaniem potrafi nastąpić tak po prostu , bez żadnej przyczyny , a czasem nawet po lekkim wysiłku, wystarczy nawet wejście po schodach,a niestety moja praca ma to do siebie że muszę dźwigać ciężkie rzeczy oraz przesuwać maszyny. Od zawsze lubiałam sporty , zwłaszcza te zespołowe. Piłka nożna i siatkówka są moją miłością , niestety przez problemy z sercem oraz oddychaniem , musiałam z tego zrezgynować. Będę wdzięczna za każdą złotówkę, ponieważ ja sama nie jestem w stanie tego opłacić żyjąc od 10 do 10.. Dziękuję wszystkim,jesteście Wielcy :)
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!