Witam serdecznie. Mam na imie Aneta. Od 11 lat jestem włascicielka cudownej suni o imieniu Boja. Przygarnelam ja, a w zasadzie kupilam za butelke wodki gdy miala 3 miesiace. Do dzis pamietam widok małego, przerazonego szczeniaka trzymanego na łańcuchu. Nie mogłam przejsc obok obojetnie. Jej imie nie jest przypadkowe, przez długi czas bala sie wlasnego cienia, bala sie reki, głaskania, bała sie wszystkiego. Dzis po tamtym szczeniaku zostało tylko imie. Boja jest wspaniałym psem, pewnym siebie, kocha wszystkich bez wyjątku. Niestety 2 tygodnie temu stwierdzono u niej ropomacicze, ta choroba zagraza jej zyciu. Miesiac temu straciłam prace. W dobie koronawirusa mam problem ze znalezieniem nowej. Jestem samotna matką dwoch corek, włascicielka dwoch kotek, oraz krolika. W obecnej sytuacji wystarcza mi jedynie na jedzienie dla nas oraz naszych zwierzakow i oplacenie rachunkow. Boja wymaga zabiegu sterylizacji, ktory uratuje jej zycie. Serce mi peka, poniewaz nie stac mnie na pomoc czlonkowi naszej rodziny. Zabieg kastracji przy jej wadze, 35 kilogramow, to wydatek rzedu 500 zl, przed zabiegiem niezbedne jest badanie krwi w cenie 100 zl, wizyty kontrolne po zabiegu rowniez beda kosztowne. Bardzo prosze, pomozcie mi uratowac Boje.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!