W dzieciństwie mieszkałam sama z mamą alkoholiczką. Moje życie było niezwykle trudne. Dorastałam w złym środowisku, pełnym biedy, uzależnień, przemocy i nieszczęść. Ledwo wiązałyśmy koniec z końcem, mama była dla mnie najważniejszą osobą na świecie, ale nie stanowiła dla mnie żadnego oparcia. Było źle, do czasu aż mama poznała Jana. Od tego czasu mniej piła, nasze życie stało się bardziej stabilne, nie musiałyśmy się zastanawiać, czy będzie za co zrobić zakupy. Jan wspierał nas także psychicznie, zaczął budować z nami rodzinę, czułyśmy w nim oparcie, którego tak bardzo mi wcześniej brakowało.
Na początku 2019 roku mama po długiej walce z chorobą nowotworową zmarła. Pod moją opiekę trafił niepełnosprawny ruchowo i intelektualnie brat. Przeżyć żałobę i zaopiekować bratem pomagał mi mój mąż Kamil i nasza 9 letnia córka Ania. Tworzyliśmy skromną, ale szczęśliwą rodzinę. Pracowałam i pracuję nadal w Biedronce.
2 miesiące po śmierci mamy Jan pojawił się w naszym domu. Do dziś nie wiem, co nim wtedy kierowało. Ania była wtedy na "zielonej szkole". Dziękuję za to Bogu, że nie musiała być świadkiem tragicznych wydarzeń.
Jan uderzył mnie w głowę, po czym związał taśmą. Brutalnie zgwałcił mnie dwukrotnie.
Gdy się ocknęłam, leżałam związana w lesie. Obok Jan zakopywał dół. W dole leżał Kamil. Jak później dowiedziałam się w toku śledztwa, zabił go uderzeniem w tył głowy.
Związaną i co chwile tracącą przytomność Jan zaniósł mnie z powrotem do domu.
Ocknęłam się nad ranem, nie wiem ile godzin minęło od tragicznych wydarzeń. Resztkami sił udałam się na policję. Od tej chwili trwały poszukiwania Jana i zwłok Kamila.
Poszukiwania Jana trwały kilka dni. Ciało Kamila zostało znalezione.
Obecnie trwa proces w tej sprawie. Jan przyznał się do winy.
Moja córka straciła ojca, a ja miłość życia. Potrzebujemy pomocy psychologicznej po tym co nas spotkało, jednak nie stać nas na nią. Rozmowy ze wykwalifikowanym specjalistą, mającym doświadczenie w pracy z ofiarami przemocy pociągają za sobą bardzo wysokie koszty. Moja córka nie wie, co stało się z tatą i dlaczego nie może mieć kontaktu z Janem. Nie czuję się na siłach, by być osobą, która jej to wytłumaczy. Otworzyłoby to zbyt wiele ran, które nie potrafią się zagoić. Pozostałyśmy także bez znaczącej części źródła utrzymania, jakim był Kamil. Teraz samotnie opiekuję się córką i niepełnosprawnym bratem, pracując w sklepie.
Chciałabym, żeby moja córka miała lepsze życie niż ja. Chciałabym, żeby mój brat miał szansę na rehabilitację, na którą obecnie mnie nie stać nawet w najmniejszym wymiarze godzin miesięcznie.
Dlatego bardzo proszę o pomoc nie tylko dla mnie, ale zwłaszcza dla Ani i mojego brata, Maćka.
Dziękuję każdemu, za każdą, nawet najmniejszą złotówkę. Każda zostanie poświęcona na lepsze życie Ani i Maćka.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!