Mam na imię Wojtek. Mieszkam w małej wiosce w centrum Polski. W tym roku ukończyłem 18 lat, dlatego postanowiłem wziąć sprawy w swoje własne ręce. Chodzi o sprawę z przeszłości, kiedy mając 11 lat byłem na kolonii w Mielnie organizowanej przez Kościół. Wówczas to stała się dla mnie rzecz, o której wolałbym nie wspominać. Niestety, dzisiaj muszę. Częste komplementy od jednego z księży-opiekunów od początku wydawały mi się dziwne. Któregoś dnia poprosił mnie żebym przyszedł do pokoju opiekunów. Myślałem, że chodzi o jakąś zwykłą sprawę, złe zachowanie, itp. Nie mogłem spodziewać się tego, co nastąpiło potem. Ksiądz zaczął mnie przytulać i obcałowywać. Włożył mi rękę w majtki i obmacywał. Jednocześnie mówił, że całe zdarzenie ma pozostać tajemnicą, bo w przeciwnym razie Pan Jezus się na mnie pogniewa i nie będzie mnie kochał. Całe zdarzenie było dla mnie szokiem. W tamtym momencie chciałem zapaść się pod ziemię i więcej nie pokazywać. Tamte kolonie były dla mnie koszmarem. Gdy wróciłem do domu powiedziałem o wszystkim rodzicom, lecz ci nie uwierzyli. Zwłaszcza ojciec - fanatyczny katolik, człowiek, który mógłby w kościele spędzać całe dnie. Ksiądz to dla niego święty człowiek. Jedyną jego odpowiedzią było, że "zmyślam" i "jak wogóle mogę takie rzeczy wygadywać". Matka wcale mnie nie broniła. Wtórowała ojcu, zresztą, nigdy w życiu nie umiała się mu postawić. Zostałem sam ze swoim problemem, nie otrzymałem nigdy żadnego wsparcia ze strony dorosłych. Teraz, gdy jestem pełnoletni postanowiłem dochodzić sprawiedliwości na własną rękę. Przyznam szczerze, że bardzo ośmielił mnie film braci Sekielskich. Brakuje mi niestety środków na prawnika. Postanowiłem więc otworzyć tę zbiórkę z nadzieją, że zbiorę jakieś pieniądze.
Z góry dziękuję wszystkim darczyńcom. Proszę jednocześnie o udostępnianie zbiórki.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!