Angelika Płoszaj
Niestety historia dalej się nie kończy... Haru w końcu usłyszał dobre wiadomości. Dwa tygodnie antybiotyku i jest zdrowym królikiem. Na prawdę kamień z serca. W głowie pojawiło się światełko i chyba zbyt szybką radość, że w końcu fatum się skończy...
Chyba za wcześnie na to było. Powrót z pracy, parę godzin minęło, Haru w końcu się ruszył z legowiska i...
coś ma z łapką... Jest podkurczona. Wet już zamknięty. W głowie milion myśli. Dlaczego? Jak? Co robię nie tak?!
Na szybko podałam przeciwbóla żeby nie cierpiał. Haru wydaje się czuć normalnie. Bryka, biega, je, chce mizianek. Ja blagam o to żeby to nie było nic poważnego... On już tyle przeszedł i nadal daje z siebie wszystko... Tylko dzięki niemu ja się jeszcze nie załamałam...
Mamy swoją obietnice, że żadne z nas się w życiu nie podda choćby nie wiem co się działo i jak źle było. Póki co oboje się tego trzymamy i walczymy z całych sił. Ja bez niego nie dam rady...
Walczymy, ale to kolejne koszta... A w tym momencie ja już nie mam nic.. Zapłacę za wizytę i nie mam nic. W tym momencie wszystkie moje pieniądze idą na leczenie. Na ostatnie wydarzenia plus teraz to.
. Dosłownie zaraz będę mieszkać na ulicy... Nadal jego życie jest dla mnie najważniejsze.