Moja siostra Basia Malysa, nie chodzi. Jest sparaliżowana od pasa w dół i od ponad pół roku leży przykuta do łóżka. Ma 33 lata a od 19 lat choruje przewlekle na tocznia, który zaatakował jej nerki.Mimo choroby starała się żyć normalnie. Sytuacja się zmieniła drastycznie, gdy podczas pielgrzymki do Jerozolimy we wrześniu 2018 r trafiła do szpitala, gdzie dodatkowo zdiagnozowano sepsę. Do niedawna sama była w stanie zmagać się z chorobą. Niestety po powrocie do Polski organizm zaczął odmawiać posłuszeństwa, uszkodzeniu uległ kręgosłup i przestała chodzić. W chwili obecnej jest uzależniona od całodobowej opieki naszej mamy. W związku z tym , że się nie porusza , pojawiły się rany odleżynowe. Znależlismy prywatny ośrodek, który podejmie się rehabilitacji Basi, jednak dzienny koszt to około 400zł a przed nami wielomiesięczny proces. Do tego dochodzą leki i sprzęt specjalistyczny. Nikt z nas nie wyobraża sobie życia na wózku, ale w tej chwili jest to pierwsze marzenie, pierwszy cel, by się choć trochę usamodzielnić. Kolejne działania zależeć bedą od tego pierwszego, a to pierwsze działanie , pierwszy krok -od WAS! Pomóżcie pomóc Basi!
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!