Jestem Miłosz mam 47 lat, nie założyłem rodziny. Całe życie mieszkałam z mamą, która zmarła dwa lata temu po długiej, ciężkiej chorobie nowotworowej. Przed śmiercią mama chora na guza mózgu zrzekła się prawa do mieszkania, w którym mieszkaliśmy od 20 lat. Była nauczycielką, poetką, wielką miłośniczką zwierząt i tą miłością zaraziła mnie. W naszym domu zawsze były psy, koty, a nawet chomiki. Kiedy jej zabrakło i zostałem zupełnie sam, zacząłem opiekować się ukochanymi zwierzętami, większość z nich to kilkunastoletnie zwierzaki. Życie mnie nie oszczędza. Uczciwie pracowałem przy koniach, wykonując ciężką pracę. Niestety, pomimo mojego wielkiego zaangażowana zostałem niesłusznie zwolniony z pracy, a później dotkliwie pobity. Mimo przeciwieństwom losu robiłem wszystko, żeby zwierzętom niczego nie brakowało. Miały zapewnioną moją miłość, troskę, jedzenie, picie i pomoc weterynaryjną.
Niestety moim sąsiadom przeszkadza obecność moja i zwierząt, zawiadomili wszystkie możliwe służby i zrobiono nalot na moje mieszkanie. Potraktowano mnie, jak mordercę, skuto w kajdanki, zastosowano gaz pieprzowy i odebrano wszystkie zwierzęta. Moje biedne ,, dzieciątka" trafiły do schroniska dla zwierząt i bardzo za mną tęsknią. Mnie tak nie wpuszczono nawet zabroniono podania karmy, którą uwielbiają bo taka zawsze im kupowałem. Pracowałem w rożnych miejscach w Stadninie Ogierów w Łącku ko kocham konie, jako ogrodnik bo jestem miłośnikiem przyrody, a nawet wykonuję remonty mieszkań, piwnic, aby mieć za co żyć. Połowę swoich zarobków przeznaczałem na życie dla tych niewinnych istot. Dziś już ich nie mam. Straciłem sens życia, jestem załamany i nie mogę sobie poradzić samotnością i tęsknot a za nimi. ,,Staję na głowie", aby odzyskać moje psy i koty ze schroniska, dobrzy ludzie zaoferowali mi na wsi stary dom, aby tam z nimi zamieszkać. Dom ten wymaga jednak kapitalnego remontu, aby stworzyć im właściwe warunki do życia. Nie stać mnie na wykonanie tego samodzielnie. Zbyt dużo pieniędzy straciłem na leczenie zwierząt, ratowanie im życia , opłaty za czynsz i sprawy sądowe związane z odzyskaniem mieszkania w mieście. Zwracam się z prośbą do wszystkich ludzi, którym nie jest obojętny los zwierząt, którzy mają swoje pociechy o wpłatę pieniędzy ile kto może bo liczy się każda złotówka. Z każdym dniem czuję się coraz gorzej, gdyż to co mnie spotkało, a jest tych spraw dużo ogromnie wpłynęło na moją psychikę i stan zdrowia. Nadmieniam, iż jestem tylko samotnym kawalerem, którego miłością są tylko zwierzęta. Nie jestem osobą ani pijącą, ani palącą bo wszystkie pieniądze przeznaczałem na potrzeby zwierząt i swoje. Nikt nigdy nie widział mnie pijanego, czy palącego, bo przecież codziennie dojeżdżam do pracy.
Moi drodzy, do końca lipca muszę znaleźć swoim zwierzętom godne warunki i miejsce dożycia. Otwórzcie serca i pomóżcie. Nie chcę, aby moje zwierzęta przebywały w schronisku, gdyż czują się tam zdradzone i porzucone. Nadal chcę cieszyć się zabawami z Zuźką, Nicponiem, Bąblem, Bożydarem i pozostałymi. Śp mama nauczyła mnie kochać ludzi i zwierzęta, dlatego ja dziś proszę Was, abym też mógł to robić
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Asia
Damy radę!!!