Nasz kot umiera... Dnia 17 lutego, w światowy dzień kota, zamiast świętować życie mruczków, dostaliśmy wyrok. Wyrok z którym nie mogliśmy się pogodzić. Stwierdzono u Pianki FIPa, śmiertelną chorobę skutkującą nagłym nagromadzeniem płynu w jamie brzusznej i płucach. Z dnia na dzień kotka zaczęła puchnąć jakby zjadła balon, aż po tygodniu ledwo co mogła wstawać. Cały dzień spędzała leżąc na brzuchu lub plecach, delikatny ruch powodował u niej nacisk na narządy i ból. Przestała jeść i pić. Byliśmy bezradni… Widok bezbronnego zwierzęcia, któremu nie można pomóc, a cierpi jest jednym z najgorszych jakiego doświadczyłam. Nie życzę tego nikomu!
Postanowiliśmy zabrać kotkę do kolejnego weterynarza, aby potwierdzić jej chorobę. Wynik niezmienny. Usłyszeliśmy jednak o eksperymentalnej metodzie która może pomóc kotu stanąć na nogi i wrócić do życia. Haczyk? Minimum 3 miesiące ciągłych zastrzyków, lekiem z Ameryki lub Chin, gdyż w Polsce jest niedostępny, wizyty lekarskie, wysokomięsna karma, suplementy wspomagające pracę wątroby i stymulujące odporność łącznie koszty opiewające na sumę 20 tysięcy złotych.
Robiliśmy co w naszej mocy aby uzbierać całą sumę, jednak leczenie musiało rozpocząć się jak najszybciej. Postanowiliśmy zaryzykować, już na starcie pojawiły się kolejne objawy choroby, biegunka skutkująca jeszcze szybszym odwodnieniem i żółtaczka. Fundusze zmalały nam szybciej niż przewidywaliśmy.
Na tym etapie jedyne co możemy zrobić to prosić o pomoc. Sami nie jesteśmy w stanie uratować Pianki. Każda złotówka pozwoli nam kontynuować leczenie.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!