Od 14 lat z mężem i dziećmi mieszkam w Szczyrku. Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że nie jestem żadną nowobogacką. Dom w Szczyrku kupiliśmy w 2006 roku, po tym kiedy Polska po wejściu do UE zlikwidowała praktycznie rybołówstwo. Tak, przez 18 lat, do 2006 roku, mój mąż był rybakiem, a my z dziećmi mieszkaliśmy w Darłowie. Teraz mieszkamy w Szczyrku. Ja pracuję na etacie w sklepie. Do marca 2020r. prowadziłam działalność gospodarczą - wynajem pokoi gościnnych. Nasze pokoje, choć owszem z łazienkami, w centrum Szczyrku, to raczej standard turystyczny, nie jakaś super extra klasa. Na wiosnę 2020 roku, tuż przed nadejściem pandemii, mieliśmy odłożone pieniądze na wymianę okien (a jest co wymieniać!), umówionych fachowców, dobrze, że nie zdążyliśmy podpisać umowy. Okna "przejedliśmy" przy pierwszym lock downie. Teraz mamy drugi lock down. Na pomoc państwa takie małe firmy, jak nasza, nie mają co liczyć. Jeszcze rok temu żyliśmy może nie beztrosko, ale przewidywalnie. Teraz to jest prawdziwy roller coster. Nie szukamy współczucia, ani darowizny. Rząd, który nam zafundował tę paranoję, nie jest naszym rządem! Prosimy o pomoc. Każdą wpłatę będziemy traktować jako zadatek na pobyt (latem, czy zimą). Bo niestety bez pomocy z zewnątrz możemy nie przetrwać kolejnego lock downu :( Kredyt sam się nie będzie spłacał, rachunki same się nie zapłacą :( Już sam fakt, że muszę prosić o pomoc, jest dla mnie upokorzeniem. Przepraszam, ale tak czuję. Nie chcę nic za darmo. Za każdą okazaną pomoc oferuję pobyt u nas, lub rabat no pobyt, jak już skończy się to pandemiczne szaleństwo. Tak bardzo trudno jest prosić. Ale proszę... Renia
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!