Na początku roku 2021, los sprawił, że na mojej drodze stanęła bezdomna kotka.
Przyszła prosić o pomoc pod moją pracę. Niestety, ponieważ miałam w domu psa , nie wyobrażałam sobie jeszcze i kota w domu, koteczka pojechała do schroniska. Nie potrafiłam jednak o niej zapomnieć ... dzwoniłam, pytałam, nikt się po nią nie zgłosił, ani nie adoptował...😔 Postanowiłam, że dam kici dom. I tak Fida trafiła do mnie, chora, z kocim katarem który złapała w schronisku. Odkryłam wtedy że Koty to miłość mojego życia, pasja i fascynacja ❤️
Pod koniec roku 2021, adoptowałam ze schroniska kolejnego kota - Leo z przewlekłym kocim katarem . Jego też wyleczyłam, ale po kk zostały powikłania. Po dokładnej diagnostyce okazały się idiopatycznymi drżeniami głowy. (wystąpiły jeszcze inne problemy - okazało się, że Leoś ma IBD)
W lutym 2022r trafiłam na post adopcyjny Kenzo , miał "tylko" zapalenie jelit. Kiedy trafił do naszego domu, jego stan zaczął się pogarszać, więc poddałam go głębszej diagnostyce, która wykazała że jest to kotek FeLV +😔 . Znalazłam i na to rozwiązanie. Zaszczepiłam rezydentów p/białaczce i Kenzo został z nami . Niestety, w połowie roku , z powodu stresu i spadku odporności, Kenzo zachorował na zakaźne zapalenie otrzewnej. To był moment, w którym koszty mnie już przerosły, więc wyciągałam pieniądze niemal z pod ziemii , brałam udział w bazarkach, byleby ratować życie Kenzo. Udało się. Kenzo jest z nami I cieszy się życiem.
W połowie roku 2024 przypadek sprawił że zobaczyłam post schroniskowego Karla. Kot głuchy I z białaczką. Pękło mi serce 💔 , kot totalnie nieadopcyjny , nikt go nie chciał. Długo to trwało zanim się zdecydowałam na adopcję... a on dalej czekał w schronisku ... choć wiedziałam, że sytuacja finansowa już jest trudna , zabrałam go do naszego domu. Okazało się Karl jednak słyszy - to była dobra wiadomość- zła to taka, że musiał przejść operację usuwania kulek śrutowych z ciała, które przypadkiem wykryłam podczas głaskania. I znowu bazarek, pożyczanie pieniędzy byleby ratować życie kota...😔
Na co dzień radzę sobie finansowo z opieką nad tyloma zwierzakami , nie żałuję żadnej adopcji , wręcz przeciwnie, cieszę się że uratowałam 4 kocie życia. Koty są pod stałą opieką weterynaryjną - mamy rodzinną lekarz, która zna ich od pazurka po wąsa, jedzą wysokomiesną karmę, dostają suplementy.
W okresach stagnacji pomagam też innym Kotom, czy to małą wpłatą, karmą, czy udostępnianiem postów....
Problem zaczyna się wtedy, kiedy okazuje się że muszę podać leki przerastające moje możliwości finansowe , czy poddać ich kosztownemu zabiegowi . Czuję że wtedy jestem "pod ścianą" - ale biorę się w garść i biorę udział w bazarkach żeby ratować ich zdrowie, bo są dla mnie wszystkim...jestem przecież za nich odpowiedzialna i kocham ich nad życie.
Myślę, że każdy kto kocha zwierzęta i posiada empatię, jest w stanie zrozumieć moje postępowanie I nie powie tak kiedyś usłyszałam: jakbyś nie adoptowala tylu kotów to nie miałabyś problemów. Może i prawda, ale nie mogłam postąpić inaczej....
Dziękuję każdemu, kto zdecyduje się pomóc. Dla mnie to nie są "tylko koty" – to członkowie mojej rodziny, dla których zrobię wszystko, by były zdrowe i szczęśliwe.
Poniżej zamieszczam część epikryz i paragonów z ostatnich dwóch m-cy za leczenie głównie Kenzo , ale też i Karla , koszt to ponad 5000zł 😔 a co dalej? Nie wiem....nie wiem co jeszcze przyniesie los ....wiem, że muszę zrobić wszystko aby były zdrowe I szczęśliwe....
Każda, nawet najmniejsza wpłata, pomoże mi w leczeniu moich Kotów. Z góry serdecznie dziękuję ❤️❤️❤️
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Maria-Magdalena Macoch
breloczki kot 3D, kolorowy, 6 mini