Zbiórka Pomoz Joannie i jej synkowi - zdjęcie główne

Pomoz Joannie i jej synkowi

5 866 zł  z 6 000 zł (Cel)
Wpłaciło 28 osób
Wpłać terazUdostępnij
 
Agnieszka Fisz - awatar

Agnieszka Fisz

Organizator zbiórki

Pomóż Joannie zbudować lepsza przyszłość dla syna po ucieczce od przemocy domowej na obczyźnie.

Nazywam się Aga Fisz i prowadzę zbiórkę na rzecz Joanny Black, za jej wiedzą i zgodą.

Joanna po ucieczce od przemocy domowej oczekuje rozwodu i uregulowania opieki nad dzieckiem. Oczekujac decyzji sądu Joanna nie ma możliwości powrotu do Polski i niedługo zostanie bez mieszkania. Potrzebuje pieniędzy na nowe lokum, aby uniknąć powrotu do schroniska dla ofiar przemocy domowej. Przeczytaj jej historie i jeśli możesz dorzuć do składki. Pomóż jej zbudować lepsza przyszłość dla syna. - Aga

Pomóż mi i mojemu pięcioletniemu synkowi przeprowadzić się w bezpieczne miejsce

Cześć! Mam na imie Joanna i jestem samotną matką pięcioletniego chłopca. Cztery lata temu uciekłam przed terrorem rodzinnym z rocznym dzieckiem i z dnia na dzień stałam się bezdomna, zależna od rządowego programu pomagającego ofiarom przemocy domowej. W ciągu ostatnich czterech lat udało się nam osiągnąć pewną stabilność, znaleźliśmy i stworzyliśmy dom, mimo moich chronicznych problemów ze zdrowiem i wciąż niezakończonego postępowania rozwodowego. Ta stabilność pozwoliła mi zapewnić mojemu synowi zdrowe otoczenie, a mi daje możliwość znalezienia lepszego zatrudnienia, wykorzystującego moje wykształcenie i umiejętności. Dopóki rozwód i kwestia opieki nad dzieckiem nie zostaną uregulowane, muszę zostać tutaj, na terenie niewielkiego dozwolonego obszaru. Ponieważ nie było łatwo znaleźć przedszkola dla mojego syna, miałam nadzieję, że pozostaniemy w tym samym mieszkaniu, mimo że nie jest ono odpowiednie dla mnie z pięcioletnim dzieckiem. Umowa najmu niestety została rozwiązana bez możliwości jej przedłużenia. Być może to dobrze, ponieważ byliśmy nękani przez jednego z sąsiadów. Pomoc finansowa, o którą proszę: - pomoże pokryć koszty przeprowadzki - pokryje kilka tygodni nakładające się w obu mieszkaniach, co pozwoli mi zorganizować pakowanie, budowę mebli, przeprowadzkę i sprzątanie starego mieszkania - pomoże kupić kilka bardzo potrzebnych mebli do nowego mieszkania. Wasza pomoc wiele dla nas znaczy i bylibyśmy za nią bardzo wdzięczni!

Oto trochę naszej historii. Z wykształcenia jestem naukowcem, do tej pory utrzymywałam się sama przez całe dorosłe życie. Aby poznać i doświadczyć odmiennego stylu pracy za granicą, po studiach i kilku latach pracy wybrałam nadarzającą się możliwość zatrudnienia i wyjazdu do Japonii. Żyjąc i pracując tutaj, poznałam kogoś, kto wydawał się być miłym mężczyzną z dobrej rodziny. Po kilku latach naszego związku poprosiłam go o decyzje na temat naszej przyszłości i pobraliśmy się w 2013 roku. Niestety wkrótce po zamieszkaniu razem maska opadła i zaczęła się przemoc, najpierw emocjonalna, a zaraz potem również przemoc fizyczna. W lato po naszym ślubie wydałam swoje skromne oszczędności by towarzyszyć jego rodzinie w wycieczce po Europie, natomiast on po powrocie stał się jeszcze bardziej brutalny, oczekując, że należą mu się opłaty za „przywilej” bycia małżeństwem. Moja pierwsza próba ucieczki była jesienią tego roku. Poprosiłam lokalne władze samorządowe o umieszczenie mnie w schronisku dla ofiar przemocy domowej. Niestety nie chcieli przyjąć osoby, która nie mówi płynnie po japońsku, a moja znajomość języka na poziomie średniozaawansowanym okazała się być dla nich niewystarczająca. Zamiast tego zaoferowali mi schronisko płatne, które było droższe nawet niż wynajęcie samodzielnego mieszkania, i nie było mnie na tą opcje stać. Nie mając w tamtym momencie wystarczających funduszy na samodzielne życie, nie mialam mozliwosci zrealizowania tej ucieczki, więc kontynuowałam pracę i oszczędzanie pieniedzy na kolejną planowana ucieczkę, ponieważ w domu było coraz gorzej. Pewnego dnia mój mąż stwierdził, że już mnie nie potrzebuje i ma zamiar mnie wyrzucić, tylko że akurat okazało się wtedy, że jestem w ciąży. Nasz syn urodził się w czerwcu 2015 r. Było mi wstyd, że mam dziecko ze sprawcą przemocy domowej, i przez prawie rok nie podzieliłam się tym faktem ani w mediach społecznościowych ani z przyjaciółmi.

Zaledwie tydzień po powrocie ze szpitala po porodzie mąż ponownie zagroził, że mnie wyrzuci, znów poszłam do samorządowego ośrodka pomocy ofiarom przemocy domowej, i ponownie odmówiono mi przyjęcia do schroniska, ponieważ podczas ciąży mój mąż przestał używać przemocy fizycznej. Nie musiałam jednak długo czekać, ponieważ kiedy nasze dziecko miało zaledwie 5 miesięcy, mąż kopnął mnie w wybuchu złości… Ponieważ trzymałam niemowlę na rękach w momencie kopnięcia, upadłam razem z nim na ziemię i dzieko uderzyło głową w metalowa framuge drzwi. Dla każdej matki jest to wielki wstrząs, nawet jeśli szczęśliwie dziecku nic się nie stało. Całe szczęście badanie lekarskie nie wykazało większych obrażeń, ale ten wypadek mógł zakończyć się śmiercią dziecka, natomiast mąż miał to gdzieś. Kopniaki były jego ulubioną metodą, ponieważ wg jego rozumowania skoro nie uderza mnie ani rękami ani pięściami, to nie jest to przecież przemoc domowa.

Ponieważ w lokalnym samorządowym ośrodku pomocy ofiarom jasno dali mi do zrozumienia, że musieliby zobaczyć dowody codziennego bicia i siniaki, aby pozwolić mi na schronienie w (bezpłatnym) schronisku rządowym, szukałam alternatywnych instytucji, które pomagają uciec od przemocy domowej. Po wielu rożnych rozmowach telefonicznych z telefonami zaufania, prawnikami i konsultacjach z organizacjami non-profit, w dniu 21 maja 2016 r. zostałam przyjęta do schroniska rządowego w sąsiedniej prefekturze dzięki wsparciu jednej z takich organizacji. Od tamtego czasu mój syn i ja nie mieliśmy żadnego wsparcia ani finansowego ani innego typu od męża lub jego rodziny. Nie otrzymaliśmy do tej pory jeszcze alimentów od ojca chłopca – poniewaz twierdzi on, że "to nie jego problem" skoro odeszlam do schroniska, i nie poczuwa się do odpowiedzialności za chociaż częściowe pokrycie kosztów utrzymania dziecka.

Dzięki wsparciu organizacji non-profit i władz samorzadowych udało mi się znaleźć małe samodzielne mieszkanie, z ograniczonym czynszem, na jaki mogę sobie pozwolić w okolicy, do pozostania w której jestem zobowiązana prawnie ze względu na nieuregulowaną kwestię opieki nad dzieckiem. Niestety dopóki rozwód nie będzie zakończony, nie mam możliwości wyjechania z Japonii, ponieważ wyjazd bez zgody ojca prawnie stanowiłby porwanie dziecka, i groziłoby to całkowitą utratą praw do dziecka w sądzie. Dlatego staram się robić wszystko, aby ułożyć sobie życie tutaj, poniewaz nie moge wyjechać sama i zostawić dziecka.

W międzyczasie udało mi się osiągnąć pewną stabilność, bardzo potrzebną mojemu synowi, który był zestresowany tymi wszystkimi zmianami. Znaleźliśmy i zaczęliśmy uczestniczyć w lokalnych zajęciach dla dzieci w bezpłatnym rządowym centrum zabaw, oraz w terapii z psychologiem dziecięcym, aby móc sobie poradzić z traumatycznymi wspomnieniami i lękami mojego syna. Po złożeniu podań i przeprowadzeniu rozmowow kwalifikacyjnych w pięciu przedszkolach, w końcu zostaliśmy w jednym przyjęci, i mój syn mógł nawiązać nowe przyjaźnie.

Niestety, jeden z sąsiadów, nieuprzejmy emeryt, nie wykazał się gościnnością: zaczęły się częste nękania, po czym zaczął się starać o pozbycie się nas. Sąsiadowi przeszkadzało dziecko, ponieważ byliśmy pierwszą i jedyną rodziną z małymi dziećmi w tym budynku, pozostali mieszkańcy to albo emeryci, albo studenci. Sąsiad uporczywie dzwonił na policję, do urzędu miasta i do agenta nieruchomości, aby doprowadzić do naszej eksmisji, gdyż przeszadzaly mu rowerek, hulajnoga czy też nawet tylko głos dziecka.

Wygrał.

Mimo globalnej pandemii oznajmiono mi, że wraz z synem będziemy musieli opuścić mieszkanie.

Mimo że początkowo ta sytuacja mnie załamała, teraz myślę, że być może to szczęśliwe zrządzenie losu. Przynajmniej nie będziemy będziemy obiektem ciągłego nękania. Nie będziemy musieli obawiać się kiedy sąsiad wychodzi przed drzwi, by "sprawdzić, co się dzieje", za każdym razem, gdy wychodzimy z domu. Chciałabym uchronić przed tym stresem moje dziecko. Dla naszego bezpieczeństwa musimy jak najszybciej się wyprowadzić.

Będąc samotną matką próbuję przetrwać od pierwszego do pierwszego. Na chwile obecną nasze finanse wystarczają jedynie na codziennie życie, ale już nie na koszty wynajęcia nowego mieszkania, które składają się z kaucji, opłaty dla agencji, opłaty dla właściciela oraz dla firmy ubezpieczeniowej, w sumie równoważność 4-6x miesięcznego czynszu. Zmiany mieszkania w tym kraju wymagają poważnej inwestycji finansowej z góry. Jedyną alternatywą pozostaje powrót do schroniska, co byłoby chwilową ucieczką z tej kryzysowej sytuacji, ale nie jest to miejsce na stabilne życie rodzinne.

Z waszą pomocą bylibyśmy w stanie pozwolić sobie na opłatę kosztów wynajęcia nowego mieszkania i przeprowadzki, i moglibyśmy zostawić ten koszmar za nami. Mogłabym skupić się na szukaniu lepszego zatrudnienia, aby zapewnić nam lepszą przyszłość. Będziemy wdzięczni za jakiekolwiek wsparcie, które możecie nam zaoferować w przezwyciężaniu obecnych problemów. Z góry dziękujemy!

5 866 zł  z 6 000 zł (Cel)
Wpłaciło 28 osób
Wpłać terazUdostępnij
 
Agnieszka Fisz - awatar

Agnieszka Fisz

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 28

Angelika M - awatar
Angelika M
200
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Dagmara Michna - awatar
Dagmara Michna
100
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
200
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
1
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
200
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
200
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
500
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

fundraiser thumbnail
Załóż swoją zbiórkę

Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!

fundraiser thumbnail

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij