Mateusz Cieślak
Nie idzie tak jak myślałem ale coz...poczekamy ;)
Witam.
Mam na imię Mateusz. Chciałbym opowiedzieć o pewnym zdarzeniu które mnie niedawno spotkało. Tak w dzisiejszym świecie niespotykanym, że dla wielu nawet nie możliwym. Zacznijmy jednak od początku...
Od kilku lat pracuję w małej grójeckiej firmie. W naszym zakładzie jest jedynie 5 pracowników więc wszyscy o sobie wiedzą prawie wszystko. Nie zarabiamy "kokosów” ale dzięki atmosferze jaka tam panuje chętnie spędzam tam czas. Ok ale do rzeczy.
W Czerwcu tego roku miałem zaplanowany urlop ze swoją narzeczoną i córką. Chcieliśmy spędzić dłuższy weekend razem. Ostatniego dnia przed moim urlopem wszyscy dostaliśmy po 600 zł zaliczki. Czasem można poprosić szefa o wcześniejszy zastrzyk gotówki. Pieniądze które otrzymałem miałem przeznaczyć na wyjazd. Wszystko było wspaniale aż do momentu kiedy pożegnałem się z kolegami i chciałem wracać do rodziny. Skończyłem pracę wcześniej bo jeszcze tego samego dnia planowałem wyjechać. Kiedy sięgnąłem do bluzy by zabrać pieniądze które wcześniej tam schowałem, ich nie było! Szukałem wszędzie gdzie mogłem. Wyrzuciłem wszystko z szafki, przejrzałem każdy kąt...i nic. Wszyscy widzieli z jakim smutkiem przebieram się i wychodzę do domu. Jedyna myśl w głowie ? Co ja powiem córce? Gdy już przechodziłem przez bramę firmy zauważyłem biegnącego w moją stronę Łukasza- jednego z moich współpracowników. Biegł i wymachiwał w moim kierunku.
" Znalazłem Twoje pieniądze...leżały na podłodze w stołówce" krzyczał radośnie. Lepszej wiadomości nie mogłem usłyszeć. Uśmiech z mojej twarzy nie schodził aż do samego domu. Zastanawiałem się przez chwilę jak mogłem ich nie zauważyć. Nie miało to jednak dla mnie w tamtej chwili większego znaczenia. Urlop uratowany -pomyślałem.
Wakacje się udały. Odpocząłem, spędziłem czas z bliskimi mi osobami a córka będzie miała co opowiadać w szkole. Pewnie sobie teraz Pani/Pan pomyśli że w mojej opowieści nie ma nic nadzwyczajnego. Proszę jednak doczytać do końca.
Po powrocie do domu, oczywiście wypakowywanie walizek...i pranie. Moja narzeczona zawsze sprawdza mi wszystkie kieszenie w ubraniach zanim uruchomi pralkę. Zazwyczaj coś zostawiam. I tu nie było by nic dziwnego gdyby nie fakt że kiedy wygłupiałem się z córką usłyszałem z łazienki:" kochanie co to za pieniądze w bluzie?". Tak... w tej samej bluzie o której pisałem na początku. Było tam 600 zł. Jak to możliwe? W kieszeni była mała dziura przez którą pieniądze wpadły między dwie części materiału. Tylko jak mogły one tam być skoro Łukasz je znalazł i mi je oddał.
Wtedy mnie oświeciło.
Nie dowierzałem ale nie było innej możliwości. Łukasz- chłopak któremu niecałe 2000 zł musi starczyć na wynajem mieszkania, opłatę rachunków utrzymanie żony i kilkumiesięcznej córki. Właśnie ten Łukasz daje mi swoje pieniądze po to bym mógł pojechać na wakacje.
Kiedy wróciłem do pracy udawał, że nie wie o co chodzi. Dopiero gdy opowiedziałem o dziurze w bluzie i pokazałem pieniądze które rzekomo zgubiłem wkońcu wypalił: " Nie mogłem pozwolić byś patrzył na zawód swojej córki". Szczerze? Nogi mi się ugięły a oczy podeszły łzami. Tak na prawdę brakuje mi słów jak to opisać ale chyba każdy się zgodzi ze mną, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Postanowiłem, że nie pozostanę dłużny i wraz ze wspólnymi znajomymi zorganizowaliśmy "tajną akcję".
Tak jak wspomniałem Łukaszowi się nie przelewa. Jego rodzinie nie należy się nawet 500+ ponieważ średnia pensja jest za duża o 6zł! Na wsparcie bliskich też nie może liczyć. Mimo to potrafi myśleć o innych. Nigdy nie ukrywał, że jego największym marzeniem jest kupno własnego mieszkania, ale i..."naprawa" zębów żony. Rodzice w dzieciństwie nie zadbali o jej zgryz a Łukasz? Nie mówi o nowym samochodzie, markowych ciuchach czy innych męskich zachciankach -nie mówi o sobie. Kiedyś zwierzył się swojemu przyjacielowi, że gdyby udało się odłożyć trochę pieniędzy od razu dał by je żonie na aparat ortodontyczny. Wiem, że nie zbierzemy pieniędzy na mieszkanie. Może się uda na aparat?
Jeżeli Pani/Pan zechce wesprzeć naszą akcję chociażby kwotą kilkunastu złotych będę bardzo wdzięczny. Chciałbym, by Łukasz wiedział, że jest jeszcze ktoś kto usłyszał o tym jakim jest człowiekiem. Zdaję sobie sprawę, że pieniądze na drzewach nie rosną i wszyscy musimy ciężko pracować żeby zarobić na chleb. Wierzę jednak w dobrych ludzi... takich jak Łukasz.
On mnie tej wiary nauczył.
Dziękuję,
Mateusz.
Nie idzie tak jak myślałem ale coz...poczekamy ;)
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Anonimowy Darczyńca
Oby Wam się udało! Powodzenia
Mateusz Cieślak - Organizator zbiórki
Dziękujemy. Uda nam się. Wiem to !