Anna Karasińska
Dziękuję Wam najpiękniej jak potrafię! Wierzę, że uda nam się jeszcze przed mrozami postawić parę boksów.
Ludzie są dobrzy.
By wiedzieć skad ten ochraniacz z tytułu, musicie najpierw poznać całą historię Fartka, a ta zaczyna się w miejscu kiedy ani on nie był Fartkiem, ani ja internetowym zbieraczem. Zaczyna się prosto i źle. Od psa porzuconego na poboczu drogi w nylonowym worku.
Ale też nie kończy się w miejscu kiedy zatrzymaliśmy samochód. Fartek trafił w miejsce, któremu bardzo chcę pomóc.
Ale po kolei. Cofnelismy samochód w momencie kiedy Fartek wygramolił się ze swojego worka, jeszcze zupełnie nie wiedział co się stało. Pilnował go i był bardzo nieufny. Dopiero duzo później wymacałam złamane żebro. On juz wiedział, że lepiej nie podchodzić ludziom pod nogi. No tak. To "uratowaliśmy" psa. I co dalej? Sobota, droga w lesie. Żywego ducha.
Siedziałam z psem w rowie parę dobrych godzin próbując uzyskać jakaś pomoc. Dzwoniłam do wszystkich możliwych miejsc i instytucji. Policja, straż, patrole, schroniska i fundacje. Albo brak chęci albo brak miejsc. W samochodzie nasz pies, też z odzysku, z trudną przeszłością i brakiem tolerancji dla innych psów. Jak to zapakować i dokąd zawieźć? Ostatni telefon, zanim zacznę rozbijać namiot w tym rowie, jest do Tymczasowego Przytuliska w Iłży. Odbiera kobieta, która... jest przejęta. Nie macie pojęcia jakie to po tak długim czasie dzwonienia i proszenia choćby o miejsce na 1 dzień. Dziwną kobietą okazała się Pani Basia z iłżańskiego TOZu. Podobnie jak wszyscy inni nie miała miejsca. Tak naprawdę, naprawdę nie miała, ale powiedziała tylko "tak go nie możemy zostawić, przyjeżdzajcie". Czy mi się wydawało, że słyszałam w głosie rezygnację i ciche "eh"?:)
Pojechaliśmy prawie ukryta dróżką pod miejsce w polu, które nam wskazała (nie mielibyśmy szans tam sami trafić, oj nie) , na miejscu .. byłam przerażona. Dość powiedzieć, że moją pierwszą myślą było "uciekamy stad":)
No cóż, stara jestem, a nie nauczyłam się, że okładka to nie wszystko.
6 czy 7 kojców, paręnaście psów, Ta Dziwna Kobieta, Pan Waldek i jego bocian.Brzmi jak groteska, a to przepis na prawdziwą miłość. Do psów, do świata, do ludzi. Miejsce bardzo bidne, ale dobre jak cholera! Pani Basia ciepła i uczynna robi wszystko by ta mała przystań była możliwie jak najlepsza, ciepła, dobra. Jest tam skromnie, ale jak zostaniecie chwilę dłużej, zobaczycie jak pięknie. Przygarnia wszystkich, troszczy się. Robi co może. Jedno czego nie jest w stanie to rozciągnąć kojcy. Tam naprawdę nie ma już gdzie dokładać kudlaczy.. Wiecie jak to jest, jak ma się miękkie serce trzeba mieć twardy tyłek. Proszę Was o pomoc w zbiórce na ochraniacz na ten tyłek. Z 3 kojcy i ocieplanych bud dla psów.
Kiedy będziecie jechać trasą i zobaczycie stworzenie w potrzebie, to tacy ludzie pomagają nam myśleć, że zrobiliśmy dobrą robotę zatrzymując się. Przyjmują te nieszczęścia i dokładają na swój garb. Proszę, podzielcie się groszem lub dwoma.
A co z Fartkiem? Mam nadzieję, że przyniesie szczęście, sobie, nam i Psitulisku. Jeszcze czeka na swojego człowieka, ale kto wie, ma przecież farta!:)
Dziękuję Wam najpiękniej jak potrafię! Wierzę, że uda nam się jeszcze przed mrozami postawić parę boksów.
Ludzie są dobrzy.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!