Takich czynów nie pozostawimy bez konsekwencji. To niemal nie do opisania, bo z czymś takim jeszcze nie mieliśmy do czynienia - i poruszymy niebo i ziemię, aby już nigdy więcej nikomu nie przyszły do głowy podobny kretynizm i brak wyobraźni do głowy.
Już mieliśmy bardzo różne przypadki porzuceń: kotkę pieczołowicie ukrytą we własnej kuwecie, która została pozalepiana taśmą, puszczone wolno kociaki na wybiegu i wiele, wiele innych zdarzeń, wskazujących na to, że znaczna część ludzkości ma problemy z myśleniem przyczynowo-skutkowym. Ale nigdy dotąd konsekwencje pełnych wstydu porzuceń nie były tak drastyczne i sprawiające, że w oczach stają łzy bezsilności.
Dzisiejszej nocy podrzucono nam młodziutką, cztero- lub pięciomiesięczną sunię. Piesek został PRZERZUCONY niczym przedmiot przez ogrodzenie, które do niskich nie należy (co powinno już podsunąć myśl, że zrzucanie po jego drugiej strony psa NIE JEST dobrym pomysłem) i po wszystkim pozostawiony sam sobie na resztę nocy. Na zimnie i z połamaną łapą. Łapą połamaną w sposób tak skomplikowany, że w Kłodzku weterynarze załamali nad urazem ręce i nikt nie zdecydował się podjąć zabiegu mającego na celu doprowadzenie kończyny z poprzestawianymi kościami do porządku. Jutro psicą (którą nazwaliśmy Perła) zajmie się doktor Piwko z Dzierżoniowa. Zabieg jest już umówiony.
Perłę rano odkryliśmy szczęśliwym trafem ZANIM wypuściliśmy pierwsze pisaki na wybieg (bo kto wie, jakby się skończyło podobne spotkanie?) - mimo bólu i obrażeń była pełna popłochu i paniki, z którymi uciekała, długi czas nie dając się pochwycić. Adrenalina zrobiła swoje. Szczeniak wył wniebogłosy i drżał na cały ciele. Wciąż jest skołowana - i nie ma się co dziwić, któż by nie był po takich przejściach?
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!