Saba jest trzyletnią suczką uratowaną ze schroniska-mordowni w Radysach.
Każdy kto ją poznał wie, jak cudowny i wyjątkowy to pies.
Trafiła do naszego domu i wkomponowała się idealnie w nasze życie i na naszą kanapę. Przeżyliśmy cudowny rok, pełen szczęścia i miłości.
Początki nie były łatwe, ale pokochała ją cała rodzina, przyjaciele i domowa gromadka zwierzaków: Majkuś, Molinka, Saba 1 i koty (Demi, Puma, Kazik).
Z 26 na 27 maja w nocy Sabina zaczęła wymiotować. Bez paniki zabrałam ją do weterynarza, nie spodziewając się niczego złego, a tym bardziej nie spodziewałam się tego co usłyszę....
Do tej pory wydawała się być okazem zdrowia. Nie raz miała robione badania i zawsze wszystko było dobrze.
Usłyszałam diagnozę, po której świat się dla mnie zatrzymał, serce kolejny raz pękło na milion kawałów a głowa nie dopuszczała do siebie żadnych informacji.
Diagnoza brzmiała: przepuklina przeponowa.
Sabina, prawdopodobnie w Radysach, musiała ulec mocnemu wypadkowi lub uderzeniu w wyniku, którego w jej przeponie zrobiła się dziura, a przez nią do klatki piersiowej zaczęły przedostawać się organy wewnętrzne.
Lekarze byli w szoku, że żyje tak długo, z takimi poważymi obrażeniami bez większych objawów.
Jelita zaczęły nachodzić i owijać serce, wątroba przyrosła do przepony a płuca były przygniecione przez inne organy.
Były dwie opcje… zostawić to tak jak jest, licząc na to, że uda jej się jeszcze trochę pożyć. Że jelita nie owiną całkowicie serca, a reszta organów nie zgniecie doszczętnie płuc lub znaleźć lekarza, który podejmie się tak trudnej i ryzykownej operacji. Sprawa była oczywista, nie mogłam pozostawić jej bez pomocy.
Dopiero dwa lata temu pochowałam jedną Sabinę- również adoptowaną z paskudnych warunków… serce i głowa nadal się nie pozbierały po jednej tragedii, a teraz kolejna. To było jak jakiś chory sen !
Całe szczęście ta historia skończyła się inaczej niż poprzednia.
Cudowny Doktor Gugała z kliniki w Szczecinie podjął się tej operacji i wszystko skończyło się dobrze. Dziękuje Doktorowi za danie drugiego życia Sabinie, i całej klinice za cudowną opiekę. Nigdy Wam tego nie zapomnimy i nie wiemy jak dziękować.
Po kilku dniach w klinice, Saba już dochodzi do siebie w domu. Operacja była na tyle ciężka, że pewnie dojście do pełnego zdrowia trochę potrwa, ale to ogromnie silna suczka z wielką wolą życia.
Ratując jej życie nie zastanawiałam się nad kosztami. Dla nas jest ono bezcenne. Niestety koszty takiej operacji są bardzo duże, do opłacenia pozostaje faktura. Jeśli ktoś z Was zechciałby pomóc w opłaceniu faktury, będziemy bardzo wdzięczni.
Pozdrowienia od Saby.
Dziękujemy Przyjaciołom za wsparcie.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Krissu
Powodzenia Sabcia
Karola
❤