W styczniu znalazłam psa w fatalnym stanie (brudnego, niepachnącego lawendą i kulejącego), ale za to bardzo ufnego z mądrym spojrzeniem i przyjacielskim stosunkiem do człowieka.
Z racji tego, że mam trzy psy, kota, i dwa chomiki - nie mam już w domu wolnej przestrzeni - postanowiłam odwieźć go do schroniska - bo przecież tam będzie miał lepiej i ktoś się nim zajmie - no niestety - nic bardziej mylnego.
Po odwiezieniu psa do schroniska odebrał go pracownik, spisał formalności, dał numerek i zabrał do kojca pod tytułem "kwarantanna". W poniedziałek wybrałam się aby zobaczyć jak się piesek czuje, itd.
Pies wyszedł do mnie w stanie identycznym, jak po znalezieniu - brudny i z tak samo kulejącą łapą. Co oni tam robią? Dlaczego nikt się nim nie zajął? (%%$#)
Przez dwa dni ciągle prosiłam, aby psu pomóc, bo kuleje, bo ma oczy zaropiałe, itd - dopiero po drugim dniu mojego proszenia zakropiono go płynem na pchły i wyczyszczono mu kołtuny - o kąpieli niestety nie było nawet mowy.
Ponieważ nie mogłam dalej patrzeć na cierpienie psa i bezczynność schroniska, postanowiłam zabrać go do siebie i na własną rękę poszukać zwierzakowi domu.
Po wizycie u mojego weterynarza - dostałam info, że piesek ma najwyżej 7 lat i niestety nie jest zdrowy tylko ma nowotwór listwy mlecznej! No cóż - nie może wrócić do Tego schroniska, bo nie pożyje długo... Żal i smutek..
Zabrałam go do psiego fryzjera, bo w schronisku nic nie zrobiono z zarudziałą sierścią.
Należy tu nadmienić, że okazało się, że schronisko nie chce korzystać z pomocy psiego fryzjera - fryzjerka twierdzi, że proponowała schronisku pomoc - chciała myć i strzyc psy, co pomogłoby w znalezieniu dla nich nowego domu. Jak się okazało nie tylko ona jedna - wszystkie propozycje zostają przez schronisko odrzucane - dlaczego? Nie mam zielonego pojęcia..
Po drodze do domu pies zwymiotował treścią, która przypomniała połączenie ścieki-pomyje, śmierdziało i wyglądało ohydnie - nie wiem dlaczego psy nie są karmione karmą, którą ludzie zostawiają w kontenerach przed schroniskiem??!!
Sama co miesiąc wpłacałam w tym celu składki na ich konto, zawoziłam kilkukilogramowe karmy. Gdzie więc one są i dlaczego psy karmi się zlewkami?
No trudno - umyty, wyczyszczony - nakarmiony. Okazał się duszą towarzystwa, chętnie się bawi i zaczepia wszystkie inne zwierzaki. Zadomowił się w pół godziny..
Powiedziałam Koniec oraz kilka epitetów (%#%$%$$%^@#E) pod kierunkiem tego przybytku nazywanego schroniskiem..
Czas na założenie własnego schroniska - gdzie psy będą obdarzone opieką z prawdziwego zdarzenia, a nie tylko na papierze.
Gdzie ktoś się nimi zainteresuje i poszuka im ciepłego domu - gdzie ktoś będzie do tego podchodził z sercem, a nie jak do biznesu gdzie liczy się tylko kasa.
Takie miejsca istnieją - ale jest ich za mało w stosunku do potrzeb jakie są.
Help Moi Kochani! Liczę na Was!
Mariolka
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!