Długo się zbierałam, by zwrócić się tutaj o pomoc. Nikt, kto tego wcześniej nie robił, nie wie chyba, jak trudno jest się przyznać, że potrzebuje się wsparcia finansowego. Że dotarło się do ściany i widać tylko mrok.
Liczę, że zły czas, w którym tkwimy od zeszłej jesieni, jest przejściowy i niedługo zacznie mijać. Musi się odmienić na lepsze, bo dokładamy wszelkich starań. Lecz na chwilę obecną nie mamy już zwyczajnie pieniędzy, a dług rośnie.
Mąż od wielu lat miał firmę zajmującą się handlem internetowym, dzięki której się utrzymywaliśmy. Do listopada 2012 ja również pracowałam, ale po wstrząsie septycznym, ciężkiej operacji i 3-miesięcznym pobycie w szpitalu, w tym półtora miesiąca na intensywnej terapii musiałam zamknąć swoją działalność, ponieważ stan zdrowia nie pozwala mi na pracę w takim wymiarze, jak kiedyś. Jestem na rencie z tytułu niezdolności do pracy, mam niewydolność nerek i od czasu choroby jestem dializowana. Sepsa pozostawiła wiele śladów niestety, a dializy to tylko jeden z nich. W rezultacie praktycznie całe utrzymanie spadło na mego męża.
Niestety ubiegłej jesieni z dnia na dzień praktycznie utraciliśmy dochody z powodu blokady bezzasadnie nałożonej przez portal aukcyjny, na którym firma męża od lat prowadziła z sukcesem sprzedaż. Nie był to jednostkowy przypadek, wiemy, że takie blokady zniszczyły też inne firmy. Ale co z tego. Mieliśmy nieco odłożonych oszczędności na tzw. czarną godzinę i na przyszłość, jednak zaczęły topnieć i dziś są praktycznie wyczerpane. Mamy dwoje dzieci w wieku szkolnym, wynajmujemy dom na wsi, który stanowi największy problem w naszej sytuacji. Mąż reorganizuje działalność na nowo, już coś dzieje się w temacie, ale trwa to bardzo wolno, za wolno, bo po pierwsze mąż chce uniknąć błędów, a po drugie tak, jakby zaczynał od zera. Tymczasem nie jesteśmy w stanie płacić czynszu za wynajem. Zalegamy już 14 tysięcy zł na dzień dzisiejszy, bo oszczędności poszły na życie, reorganizację i rachunki za media. A te są kosmiczne: budynek jest tak nieszczelny, że jedynie za dwa ostatnie miesiące rachunek za gaz wyniósł 2300 zł. Woleliśmy płacić rachunki za media, zwlekając z czynszem, ciągle majac nadzieję, że już za chwilę pojawią się dochody i zaczniemy spłacać. Właścicielka straszy nas komornikiem i eksmisją. Doskonale ją rozumiem, ale nie mamy, po prostu nie mamy na tę chwilę tej sumy.
Nie wiem, co jeszcze napisać... Czuję zażenowanie, zwracając się o pomoc. Ale będę za nią bardzo, bardzo wdzięczna. Jestem przekonana, że zły czas u nas minie wreszcie, a wtedy będę mogła się odwdzięczyć, pomagając komuś innemu w potrzebie.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!