Zamykanie przyjęć w trakcie trwającego jeszcze lata to bardzo trudna i obciążająca decyzja, za każdą odmową stoi zwierzę w potrzebie i człowiek, który z różnych przyczyn o tę pomoc prosi. Najgorzej, jeśli zwierzak jest w złym stanie, samotny, chory, bezdomny... Nie mamy jednak innego wyboru, poziom naszych zaległości za usługi weterynaryjne osiągnął apogeum. Myśl o czekających na zapłacenie fakturach jest przerażająca, nie tylko dlatego, że koszta są przytłaczające, ale za tymi fakturami stoją ludzie, którzy poświęcili swój czas i wiedzę, żeby pomóc naszym podopiecznym dojść do zdrowia i niejednokrotnie uwolnić od cierpienia.
Co byłoby z maleńką Śnieżynką z tak wygiętym kręgosłupem?
Co z koszatniczkami z Kijowa, które już by nie żyły?
Co z przerażonym Teodorkiem, który został ot tak przywieziony, bo opiekunowie nie mieli dla niego czasu? Cały we wszołach...
Co byłoby z Toto, która trafiła do nas wygłodzona, z niemierzalną temperaturą?
Co byłoby z Bellą, która trafiła do nas z połamaną przednią łapą?
Ozusiem, który oprócz EC miał wiele innych problemów zdrowotnych, a mimo to jego "opiekun" wyrzucił go jak śmiecia?
Świnkami odłowionymi z krzaków na jednym z bydgoskich osiedli?
I Maleństwem, odrzutem z zoologicznego? Odrzutem z kokcydiozą, kiłą króliczą, ropniem w pyszczku, problemem stomatologicznym i infekcją górnych dróg oddechowych.
Co będzie z tymi maluszkami, którym musimy odmówić. Ciężko się z tym pogodzić
A jednak musimy odmawiać...
Najpierw covid, później wojna, podwyżki właściwie każdego produktu i usługi, coraz więcej porzucanych, w dodatku coraz bardziej zaniedbanych i wymagających zwierząt. To wszystko przy jednocześnie mniejszej ilości datków, co zupełnie zrozumiałe w obliczu zmian, które dotyczyły przecież nie tylko nas, a właściwie większości Polaków. Każdy miesiąc leczenia Arbuziaków to co najmniej kilka tysięcy złotych, a oprócz tego do opłacenia pozostają czynsze, prąd, gaz, pokarm i inne.
Tym sposobem znaleźliśmy się elokwentnie mówiąc pod ścianą. I nie wiemy czy jest choć cień szansy na to żeby wykaraskać się z kłopotów i nadal działać. Chcemy wierzyć, ale czasami już brakuje nam siły na kolejną walkę.
We wszystkich trzech sekcjach (koty, króliki, gryzonie) dwa razy dziennie dyżurujemy zapewniając opiekę zwierzętom, najbardziej chorym udostępniamy swoje własne mieszkania (niejedzące zwierzaki dokarmiamy także w nocy, wszystko, żeby przeżyły), wozimy do weterynarzy, sprawdzamy przyszłe domy zwierząt, edukujemy potencjalnych opiekunów, organizujemy bazarki, pracujemy wolontaryjnie 365 dni w roku, ciesząc się z każdego sukcesu i płacząc po każdej stracie. Staramy się dawać z siebie wszystko, ale sami nie przeskoczymy problemu w postaci finansów.
Musimy poprosić Was o pomoc, toniemy w długach i błagamy o rzucenie koła ratunkowego. Każda pojedyncza złotówka ma ogromne znaczenie, bo to malutki kroczek do celu jakim jest utrzymanie tego, co dotychczas udawało nam się wspólnie osiągać.
Jesteście tam? Podniesiemy się?
Razem?
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Aleksandra Jańczak
troszkę tu a troszkę na fejsiku
ArbuZ - Organizator zbiórki
Bardzo dziękujemy. :)
Anonimowy Darczyńca
Trzymajcie się:(
ArbuZ - Organizator zbiórki
Staramy się. Dzięki wielkie.
Patrycja Politowska
Dajmy z siebie wszystko żeby Arbuz nadal mógł pomagać zwierzaczkom! ❤️
Agata
<3
Anonimowy Darczyńca
Symboliczne 10zl