Nazywam się Maria, samotnie wychowująca dwójkę dzieci: trzynastoletnią córkę Laurę i ośmioletniego syna Marcina. Przez wiele lat pracowałam jako nauczycielka w szkole w Białymstoku, gdzie cieszyłam się szacunkiem i sympatią ze strony uczniów, rodziców i kolegów. Moja praca była moją pasją, a edukacja moją drogą życiową.
Niestety, nasze życie zmieniło się drastycznie podczas wakacji, które miały być czasem radości i odpoczynku. W jednej chwili straciłam wszystko, co było dla mnie ważne. Laura, moje maleńkie światełko, uległa poważnemu wypadkowi. Tragedia ta pozostawiła nas z ranami, których nie da się wyleczyć, a życie mojej córki będzie wymagało stałej opieki, leczenia i rehabilitacji.
Wszystko się zawaliło. Zmuszona byłam zrezygnować z mojej ukochanej pracy, bo nie było nikogo innego, kto mógłby zająć się dziećmi, a samej nie byłam w stanie zostawić Laurze samej sobie. Marcin, chociaż jeszcze dzieckiem, musiał dorosnąć zbyt szybko, aby wspierać mnie i siostrę w trudnych chwilach.
Codziennie stawiamy czoła nowym wyzwaniom. Leczenie i rehabilitacja Laurki to koszty, których nie byliśmy w stanie przewidzieć. Zostałyśmy same, bez wsparcia rodziny czy przyjaciół. Moje serce krwawi, widząc cierpienie mojego dziecka, a jednocześnie uczucie bezsilności przytłacza mnie każdego dnia.
Laura, moje kochane dziecko, uległa tragicznemu wypadkowi, który zmienił nasze życie na zawsze. To było podczas rodzinnej wycieczki w góry, gdzie planowaliśmy spędzić czas razem, z dala od codziennych trosk. Niestety, nasze marzenia o beztroskich chwilach szybko przerodziły się w koszmar.
W pewnym momencie, podczas wspinaczki po malowniczym szlaku, Laura potknęła się i straciła równowagę. Upadek z niewielkiej wysokości okazał się tragiczny dla jej delikatnego ciała. W wyniku wypadku doznała poważnych obrażeń kręgosłupa, które spowodowały trwałe uszkodzenia nerwów. Ten dramatyczny moment zakreślił granicę między naszą dotychczasową beztroską a rzeczywistością, której nie byliśmy gotowi zmierzyć.
Od tego czasu życie Laurki i nasze stało się serią badań, operacji i bolesnych rehabilitacji. Dziewczynka, która wcześniej pełna energii biegała po szkolnym podwórku, teraz potrzebuje pomocy przy codziennych czynnościach. To niewinne potknięcie zmieniło jej świat, a nasz rodzinny świat pogrążył się w nowej rzeczywistości, której nie byliśmy w stanie przewidzieć.
Leczenie, specjalistyczne konsultacje i intensywna rehabilitacja to nasza codzienność. Koszty są ogromne, a każdy dzień przynosi nowe wyzwania. Ale dla Laurki, dla mojej córki, każda chwila trudu jest wartą walki o każdy uśmiech, jaki jeszcze może pojawić się na jej twarzy.
Dlatego dziś, z bólem w sercu, zwracam się do Was, ludzi dobrej woli, z pokorą i prosbą o pomoc. Nasza sytuacja jest trudna, a koszty leczenia i rehabilitacji zdecydowanie przewyższają moje możliwości finansowe. Każda symboliczna wpłata, jakakolwiek pomoc, byłaby dla nas ogromnym wsparciem. Wierzę w siłę wspólnoty i w to, że razem możemy przetrwać ten ciężki czas i dać Laurze szansę na lepszą przyszłość.
Z całego serca dziękuję za każdą okazaną życzliwość i wsparcie. Razem możemy uczynić życie mojej córki lepszym.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!