Witajcie,
Na wstępie bardzo przepraszam że organizuje zbiórkę anonimowo ale niesamowicie wstydzę się tego do czego doprowadziłam w moim życiu i tego wszystkiego co sprowadziło mnie do tego beznadziejnego miejsca w który jestem.
Na początku mam jedną prośbę, zanim mnie ocenicie przeczytajcie moją histoię do końca i przemyślcie to czy nie warto wesprzeć mnie choćby paroma groszami.
Spróbujcie wczuć się w moją sytuację, spróbujcie zrozumieć że potrzebuję waszej pomocy i że sytuacja w której się znalazłam nie pozwala mi funkcjonować normalnie... psychicznie tego nie jestem w stanie ogarnąć.
Jestem młodą kobietą, mam 24 lata, którą zaślepiła totalnie miłość i osobą, której z tego powodu wyparła się cała rodzina. Znajduje się na skraju załamania spowodowanego tym co zesłał mi los i błędami które sama popełniłam, jestem również zadłużona z powodu upadku firmy która była zarejestrowana na mnie, a jej wspólnikiem była moja bratnia dusza, która zostawiła mnie z tym wszystkim. Potrzebuje pomocy i bardzo wstydzę się tego że sobie nie radzę, że zostałam porzucona z kredytami, długami, że zostałam bez miłości, że jestem na skraju załamania psychicznego i że muszę prosić o pomoc bo znalazłam się w tak złej sytuacji.
Życie postawiło mnie nad przepaścią, a ja próbuję w każdy możliwy sposób, od tej przepaści się oddalić i jakoś to wszystko przetrwać. Jestem osobą, która zawsze starała się i pomagała wszystkim jak tylko mogłam, aż do czasu kiedy sama potrzebuje pomocy, zostałam sama jak palec...
Jedną ze spraw którą muszę ogarnąć, aby wszystko wyprostować, są sprawy finansowe. I właśnie w tym miejscu potrzebuję wasze pomocy. Bardzo chciałabym samodzielnie doprowadzić to wszystko co dzieje się w moim życiu do ładu, ale nie daje rady.
Przez ślepą miłość i zaufanie, jakim obdarzyłam osobę, którą kochałam nad życie jestem zadłużona w bankach, parabankach, a nawet u kilku znajomych.
Do tego dochodzi działalność, którą zawiesiłam z długami, które też musze spłacić....
Przez ponad 4 lata utrzymywałam naszą dwójkę i wręcz błagałam aby on poszedł do pracy. Ciągle naiwnie sobie tłumaczyłam, że się zmieni, że te wszystkie zobowiązania w końcu zacznie regulować... ale zawsze kończyło się na wydawaniu moich ciężko zarobionych pieniędzy... a długi rosły...
Dlaczego proszę o takie wsparcie?
Ponieważ dzięki waszej pomocy będę mogłaspłacić swoje wszystkie zobowiązania i będę mogła zapanować na swoim życiem i skończyć studia, które przerwałam.
Jak wcześniej pisałam, niestety firma którą prowadziliśmy nie przetrwała a ja zostałam z długami. Oczywiście robię co mogę aby przetrwać i pracuję na etacie, szukając dodatkowego zarobku. Zarabiam tam około 1700zł na miesiąc. Niestety to za mało aby samodzielnie poradzić sobie z problemami i zobowiązaniami które mam i o których pisze.
To również za mało abym samodzielnie mogła odwrócić swój los. Naprawdę nie mam do kogo się zwrócić o pomoc dlatego proszę o nią was.
Niestety moje ostanie trzy lata życia to pasmo samych porażek i błędów. Wszystko zaczęło się od rozpadu mojej rodziny. Wyparła się mnie każda osoba łącznie z moimi rodzicami na czele.
Gdy cała sytuacja wyszła na wierzch... okazało się że on jednak wycofuję się ze wszystkiego, że to był błąd i choć obiecał nowe życie, wspólną przyszłość i że wyjdziemy z tego razem... to jednak z tego rezygnował bo go to przerosło.
Dla mnie skończyło się to depresją i bezsilnością, rozpadem całego mojego świata. Próbowałam to wszystko jakoś posklejać... mówiłam,że poradzimy sobie... ale nie wyszło...
Ta cała sytuacja, rozstanie, całe to zamieszanie, ten wstyd, to wykończenie psychiczne bardzo mi ciążyło. Wszystko co miałam sprzedałam w lombardzie, ale to pokrywało bardzo małą część tego, czego potrzebuję. Dodatkowo ten okres porażek sprawił że potrzebowałam impulsu, małego sukcesu, czegoś co udowodni mi że nie jestem "przegrywem", że mimo wszystko mogę i potrafię i że całe to bagno można jeszcze zmienić, żyć i zarabiać na siebie i żyć bez strachu.
W sumie jestem zadłużona na ok. 35 000 tyle mnie kosztowało utrzymanie zakłamanego związku i byłam tak zmanilulowana, że damy sobie radę i że on to ogarnie... to co cały czas ja robiłam.... tak tyle mnie to kosztowało i jest to suma zadłużenia bez odsetek. Moje miesięczne zobowiązania z samych rat i odsetek to około 2 tysiące, w tym zobowiązania dla windykacji. Z pensją 1700 przy dobrych wiatrach9 i takim obciążeniem nie mam szans aby sobie poradzić. O ewentualne bankructwo też było by ciężko, konsultowałam się z prawnikiem i nie wdział on raczej szans w moim przypadku.
Narobiłem sobie kolejnych kłopotów, wpakowałem się w jeszcze większe bagno... Wyzbywając się komoletnie wszystkiego, łącznie z pamiątkami rodzinnymi spłaciłam już ok 15tyś, jednak mój stan psychiczny w ogromie tej sytuacji sprawia, że jestem coraz bardziej bezsilna...
Bardzo proszę was o pomoc, o wsparcie, o tą przysłowiową wędkę - drzwi dzięki którym wejdę w nowe życie.
Potrzebuje waszej pomocy bo za chwile wpadnę w przepaść, wstydzę się tego że moje życie tak wygląda, że tak się ułożyło, że kompletnie sobie nie radzę i jestem na skraju wytrzymałości. Jeszcze raz proszę o pomoc, o tą symboliczną złotówkę, o to aby ten koszmar się skończył i o to abym, dzięki wam, mogła się podnieść.
Proszę was o to, bo ani moja najbliższa rodzina, ani moi przyjaciele nie chcą mnie znać ani nie mają możliwości finansowych aby mi pomóc. Bądźcie mi przyjaciółmi i pomóżcie proszę, choćby symbolicznie!
Jeżeli czytając to macie wątpliwości, zastanawiacie się dlaczego proszę o wsparcie anonimowo, to nie wpłacajcie nic, ale proszę was bardzo wesprzyjcie mnie chociaż modlitwą bo ja wierze że to też pomaga.
Dziękuję M.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!