Martyna Stawicka
W poniedziałek pożegnaliśmy Tosię... Kaszel z dnia na dzień był silniejszy, po ataku trudno jej było złapać normalny oddech. Tosia poruszała się tylko idąc t pić lub do kuwetki, nie chciała jeść, wmuszałam w nia sosik z saszetki żeby jadła cokolwiek. Była coraz słabsza, chowała się pod łóżkiem i widać było, że chce żebyśmy dali jej już spokój... Zaczęłam się zastanawiać czy dobrze robimy czekając na wyniki... Czy skoro leki nie pomagają i jest coraz gorzej niw powinniśmy przerwać twgo cierpienia... W poniedziałek gdy ze strachem sprawdzałam czy oddycha udało się uzyskać wynik rentgena i telefonicznie dowiedzieć się co wyszło z histopatologii. To był chłoniak... Można by podobno spróbować z chemioterapią, może przedłużyłoby jej ro życie o kilka tygodni lub miesięcy ale po pierwsze nie wiem czy to by miało sens w jej stanie a poza tym nie mogłaby mieszkać z nami bo podczas chemioterapii nie powinna mieć kontaktu z dziećmi... Bardzo dziękuję wszystkim za pomoc, tak jak pisałam wcześniej jak tylko odbijemy się od finansowego dołka przekażemy zebraną kwotę na ratowanie innego zwierzaka w potrzebie