Zbiórka Uratuj życie mojej przyjaciółki - miniaturka zdjęcia

Uratuj życie mojej przyjaciółki Jak założyć taką zbiórkę?

Zbiórka Uratuj życie mojej przyjaciółki - zdjęcie główne

Uratuj życie mojej przyjaciółki

0 zł  z 12 000 zł (Cel)
Wpłać terazUdostępnij
 
Agnieszka Górecka - awatar

Agnieszka Górecka

Organizator zbiórki

Wyobraź sobie, że od dwunastego roku życia wiesz, że coś jest z tobą nie tak. Prosisz o pomoc mamę, ale ona ignoruje twoje potrzeby. Przed osiągnięciem dwudziestego roku życia podejmujesz dwie próby samobójcze, w tym jedną związaną ze śmiercią pierwszego i jedynego chłopaka. Żyjesz w rodzinie bez ojca, oszczędności i ciepłej wody. Dom zżera pleśń. Sypiasz w kuchni. Prowadzisz dom dla swojej matki i jej matki, która od zawsze przypomina ci, że zmarnowałaś życie jej córki, bo się urodziłaś.

Mimo to idziesz na studia jako pierwsza w twojej rodzinie. Zdobywasz dyplom i zawód z bardzo dobrymi wynikami, wykładowcy namawiają cię na studia doktoranckie. Sprowadzasz ich na ziemię - nie masz pieniędzy na kolejne studia. Wracasz do domu, bo twoja babcia zmarła, a mama jest samotna i niepełnosprawna. Znajdujesz pierwszą pracę, jesteś ofiarą mobbingu, odchodzisz, znajdujesz coś nowego. Zarobione pieniądze współdzielisz z mamą. Nie wiesz, że ona używa twojej karty kredytowej zdecydowanie za często. Zaczynasz zakopywać się w limitach i kredytach. Dodatkowo uderza pierwszy od dawna potężny nawrót depresji. Z trudem wstajesz z łóżka. Na twoim koncie w banku widnieje dług na kwotę ponad 9 tysięcy złotych.

I wtedy właśnie do twojego domu wprowadza się siostra twojej matki. Ma schizofrenię, odmawia leczenia, odrzuca każdą propozycję pracy. Często wpada w szał, grozi śmiercią, szarpie, bije. Któregoś wieczoru dostajesz po twarzy butem. Wzywasz policję, która przyjeżdża po blisko dwóch godzinach, kiedy sprawczyni dawno już nie ma. Zarówno policja jak i MOPS stwierdzają, że nie mogą ci w żaden sposób pomóc, bo ciotka jest u ciebie zameldowana i nie ma na koncie żadnych wyroków. Zapożyczasz się u znajomych i uciekasz do innego miasta. Znajdujesz nową pracę. Z trudem opłacasz czynsz i leki, ale czujesz się szczęśliwa, kiedy możesz się codziennie wykąpać. Gorący prysznic to zresztą jedyny przyjemny moment w ciągu dnia - jesteś skrajnie przemęczona i stale pod obserwacją na umowie próbnej. Twoje zdrowie rzutuje na pracę, więc szybko ją tracisz.

Tak żyła dotąd moja przyjaciółka. Przez ostatnie trzy miesiące walczyłam z moim mężem o to, by pozwolił mi ją wspierać finansowo i przegrałam. Powiedzmy, że i moje życie nie wygląda różowo, ale ja jestem zdrowa, nie martwię się o pieniądze. Dawniej, gdy potrzebowałam pomocy, Sylwia była zawsze przy mnie. Często potrafiła oddać ostatni grosz na moje potrzeby zamiast własnych. Powtarzała, że jestem ładniejsza, zdrowsza i mądrzejsza od niej, że mam walczyć o swoją przyszłość. Własnej sobie nie wyobrażała. Twierdziła, że nie mogłaby nigdy wyjść za mąż, bo byłoby to nieuczciwe - byłaby dla męża ciężarem, nie ma niczego, co mogłaby wnieść. Tylko ja wiedziałam, że tak się czuje. Obserwowałam, jak wychodząc do ludzi naklejała na twarz odpowiedni uśmiech, grała tę zabawną, elokwentną koleżankę wszystkich, która zawsze ma gotową ripostę i jest lubiana, ale dziwnym trafem nikt jej nie kocha, nawet nie próbuje. Teraz jest na zakręcie, a ja nie mogę jej pomóc.


Bardzo długo zajęło mi namówienie ją, by zgodziła się na publikację tej zbiórki. Nie dlatego, że się wstydziła. Ona uważa, że nic się jej nie należy, że nie wolno jej marzyć, że ktoś ją uratuje, że inni mają gorzej.


Chcę, żeby uwierzyła w ludzi. Nic tak nie łamie mi serca jak myśl, że może mieć rację - nikt tej zbiórki nie zauważy. Nie będzie udostępnień na Facebooku, apeli do znajomych, słów zrozumienia. W Polsce łatwiej jest jednak zebrać pieniądze dla chorego dziecka, które ma rodzinę i godne życie, niż dla samotnej kobiety, której życie jest totalnie skreślone, a choroba postępuje, bo bez ubezpieczenia nie można się leczyć.

Zanim spytacie - Sylwia pracuje teraz jako niania. Na czarno. Zarabia tyle, co w poprzedniej pracy, otrzymując 400zł tygodniowo. To 10zł za godzinę. Wraca do domu, zjada byle co, myje się i idzie spać. Brakuje jej na leki, które niedługo i tak nie będą dostępne, bo nie może już iść do lekarza. Nie może sama spłacić długów, których ponad połowa nie jest nawet jej. Te kilka tysięcy to dla niektórych prawie nic, a dla niej granica nie do przeskoczenia. Nie prosi o pomoc, nigdy nie prosiła. Zbyt mocno wierzy, że tak po prostu musi już być.


Nie chcę, żeby przetrwała. Chcę żeby żyła. Pomóżcie mi ją uratować. 

0 zł  z 12 000 zł (Cel)
Wpłać terazUdostępnij
 
Agnieszka Górecka - awatar

Agnieszka Górecka

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 0

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

fundraiser thumbnail
Załóż swoją zbiórkę

Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!

fundraiser thumbnail

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij