Jestem ojcem siedmioletniej, wspaniałej i do niedawna bardzo aktywnej dziewczynki o imieniu Oktawia.
Pochodzimy z Warszawy, matka Oktawii nie żyje - zmarła przy porodzie. Był to dla mnie ogromny cios, jednak udało mi się poukładać życie i wydawało się, że wszystko zaczyna być w porządku.
Niestety rok temu okazało się, że moja córka zaczęła chorować.
Początkowo były to problemy z poruszaniem, potem z mową, przez rok następowały nasilenia i remisje zupełnie jakby choroba robiła sobie z nas żarty.
Przeszliśmy kilkanaście ośrodków leczenia w całej Polsce, kilkadziesiąt błędnych diagnoz.
Ostatecznie dopiero w klinice w Niemczech postawiono diagnozę - choroba demielinizacyjna mózgu. W praktyce dla współczesnej medycyny nieuleczalna.
Dzisiaj córka nie mówi, nie porusza się samodzielnie, komunikuje się za pomocą tablicy interaktywnej.
Nigdy nie byłem człowiekiem, który umie prosić o pomoc. Nie prowadziłem aktywnego życia w portalach społecznościowych.
Jednakże dla mojej małej kruszynki pojawiło się światełko w tunelu - wdrażana jest terapia eksperymentalna. Istnieje duża szansa na cofnięcie zmian albo przynajmniej powstrzymanie kolejnych.
Jest jednak kilka problemów, których nie mogę przezwyciężyć - ośrodek mieści się w Stanach Zjednoczonych w Kaliforni. Udało mi się złożyć aplikację i córka została zakwalifikowana.
Mamy stawić się tam po raz pierwszy w listopadzie 2017. Przez rok czasu będziemy musieli ustawicznie latać do Kaliforni.
Tutaj pojawia się moja prośba - brak mi pieniędzy. Terapia nie jest bezpłatna, podróże okropnie drogie.
Sytuacja życiowa zmusza mnie do wystosowania prośby do ludzi dobrej woli - jeśli możesz wspomóc nas w tej trudnej sytuacji to proszę wpłać choć drobną kwotę.
Po rozmowach ze znajomymi wierzę, że dzięki zbiórce uda się zebrać potrzebne 300 000 zł.
Ta kwota pokryje koszt terapii i pobytu w Stanach. Przeloty jestem w stanie sfinansować dzięki pomocy rodziny.
Dziękuję za przeczytanie mojej historii.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!