Wiec tak od początku....
Gdy miałem niespełna 4 lata tragicznie zmarł mi tata, który zginął w pożarze ratując nasz dobytek... Wychowywała mnie i rodzeństwo mama. Mama w tamtym czasie popadła w alkoholizm, a co za tym idzie starsze rodzeństwo umyło od tego ręce zaś ja i młodszy brat zostaliśmy i patrzyliśmy na to wszystko.... mając niespełna 10 lat i w wieku późniejszym ogarniałem dla mamy lekarzy, detoksykacje itp... jeździłem po miejscowosciach oddalonych po 30-50 km gdzie znajdowały się szpitale, byleby tylko pomóc mamie. Raz piła raz nie..... W czasie gdy wszyscy mieli wakacje, ja miałem pracę w znajomej firmie, by zarobić cokolwiek by przygotować się do szkoły, by mamie było lżej. Tak w duuużym skrócie wyglądało moje dzieciństwo; nie opisując już tego jak wyglądały święta itp z pijaną mamą..... W latach późniejszych moje życie tak się potoczyło, że popadłem w długi.... Jedne pożyczki spłacane drugimi,w międzyczasie utrata pracy, następnie poważny wypadek skutkiem czego mam złamane trzy kręgi kręgosłupa, nie mówiąc już o innych skutkach zdrowotnych po wypadku... Całość złożona w kupę doprowadziła mnie do ruiny.... Na chwilę obecną jestem zadłużony na grubo ponad sto tysięcy złotych, przy czym nie widzę żadnych perspektyw na lepsze jutro. Jestem żonaty i mam własne dzieci, dzieci z zaburzeniami, starsze dziecko ze spektrum autyzmu i ADHD... Tylko co im z takiego ojca... Z wynagrodzenia za pracę niewiele mi zostaje po wpłatach rat zobowiązań. A jeszcze trzeba z czegoś żyć... Ze względu na skomplikowaną sytuację związaną z dziećmi i opieką nad nimi nie mogę wyjechać do pracy za granicę, gdzie nie ukrywam że wielokrotnie już o tym myślałem; wyjazd taki pozwoliłby mi spokojnie uporać się z zadłużeniem jakie posiadam... lecz niestety nie mogę wyjechać.
Jak komuś potrzeba pomocy to ja potrafiłem pomoc, czy to finansowo czy też w organizacji różnych rzeczy typu praca, mieszkanie itp.... to ja pomoc swą ofiarowałem, natomiast w drugą stronę to niestety już nie działa.....
Jestem jednym z DDA, syndrom ratownik.
W danej chwili próbuje poskładać do kupy swoje pokręcone i pogmatwane życie, chce udać się na terapię jak również podjąć odpowiednie kroki w celu naprawy swojej osobowości....
Do całej sytuacji czy też może historii mojej związanej z zadłużeniem żonie przyznałem się pod koniec kwietnia tego roku.... Następnie mając na względzie zabezpieczenie Jej i dzieci żeby nie wyszło tak że w przypadku "W" przyczepią się wierzyciele do nich, udałem się do prawnika i zrobiliśmy rozdzielność majątkową z datą wsteczną ustanowioną sądownie. Żona moja może jest dobrą kobietą ale tak naprawdę nigdy w życiu nie poznała życia od tej gorszej strony... O moich problemach finansowych nie miała zielonego pojęcia. Ja mam charakter taki a nie inny na twarzy nosząc maskę szczęśliwego człowieka natomiast to co kryje się pod maską wiedzą osoby których ilość mogę zliczyć na palcach jednej ręki...
Rozważałem kredyt konsolidacyjny jak również upadłość konsumencką, ale to wszystko wymaga czasu z którym mam problem ponieważ o moich problemach z rodziny wie tylko żona i mój młodszy brat, nikt poza nimi nie ma zielonego pojęcia o mojej beznadziejnej sytuacji...
Czy ja mam sam depresję ?
Ja nie wiem co ja mam, nie leczę się ponieważ nie mam na to przede wszystkim czasu..... Ja mam za dużo obowiązków na głowie....
W głębi serca łudzę się jeszcze nadzieją, że są na tym świecie ludzie chcący pomóc drugiemu w potrzebie.
Zebrane środki poszłyby na pokrycie częściowe długów bym mógł złapać chwilę oddechu i ogarnąć konsolidację by spłacić pozostałe zadłużenie.
Za wszelką, nawet najdrobniejszą pomoc dziękuję z całego serca ❤️. M.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Paweł
Powodzenia