Kocie dziecko zmaga się z wirusowym zapaleniem otrzewnej - inaczej nazywany kocim koronawirusem - choroba śmiertelna w Polsce i wielu krajach Europy z zakazem leczenia narzuconym przez izbę weterynaryjną.
Pomóż Patrykowi do którego los się uśmiechnął 17.11.2023 kiedy udało mu się opuścić schronisko.
Będzie długo ale warto.
Historia Patrysia zaczęła się w listopadzie 2023.
Mając już dwa starsze koty, zdecydowaliśmy się pomóc kotce Łazance która trafiła do schroniska w złym stanie po odnalezieniu jej w pobliżu mojej pracy.
Chcieliśmy ją adoptować. Udając się do schroniska wiedzieliśmy, że jej stan nie pozwala na to aby kontynuowała spokojne życie w Naszym domu z racji już dwóch kotów. Łazanka potrzebowała spokoju bo była bardzo wystraszonym kotem ale inny kotek przebywający w jednym pomieszczeniu z Łazanka nie dawał za wygraną i bardzo cicho, jednocześnie tak głośno dawał o sobie znać. Ktoś powie że to zwykła reakcja małego kota na obecność ludzi. Nie, to był znak że Patryś (schroniskowy Kosmo) wybrał Nas.
Początkowo Patryk zaraz po opuszczeniu schroniska zmagał się z gorączką, która szybko została unormowana.
Żył sobie spokojnie, uraczając Nas swoim cichym ale głośnym skrzekiem (Patryk nie miauczy jak przeciętny kot).
13.04.24 zauważyliśmy że zwykle szalony kot stał się ospały, miej jadł, nie wykazywał żadnej aktywności i chudł.
15.04 wizyt u weta - gorączka 41,5 - udało się zbić.
16.04 kot ciągle apatyczny - wizyta u weta. Gorączka nie spadła, pojawiła się tkliwość w okolicy brzuszka. Wet zlecił badania (morfologia, testy FIV, FeLV, FCoV)
17.04 kot w jeszcze gorszym stanie. Wet potwierdza chorobę ( zapalenie otrzewnej ) F i P
Dostaję całą masę informacji, które ciężko mi przyswoić. Wiem tylko, że muszę szybko zdobyć lek który nie jest ogólnodostępny a liczy się każda godzina.
Udało się. Mamy pierwszą dawkę. Działamy bo jak inaczej ? Nie mogę pozwolić mu odejść. To on Nas wybrał i nie mogę go zawieść. Teraz My walczymy o niego.
Leczenie polega na podawaniu codziennie przez min. 84 dni (z dokładnością +- 0,5h od pierwotnej godziny) leku.
W tym przypadku są to 3 kapsułki dziennie.
Leczenie jest kosztowne. Sam lek to koszt ok. 3500 tys. plus inne koszta: badania krwi, probiotyki na wątrobę, wyposażenie medyczne.
Przez tydzień od pierwszej wizyty wydaliśmy już 1000 zł. Na Nasze szczęście trafiliśmy na weterynarza z powołania o ogromnym sercu.
W kwestii wyjaśnienia: kot podczas adopcji z schroniska nie mógł być chory ponieważ, statystycznie nie możliwym jest przeżycie 5 miesięcy z wirusem. Nie został również zarażony ponieważ większa część kotów posiada w sobie koronawirusa, tylko nie u każdego mutuje.
Wiem, że nie łatwo prosić o wsparcie ale 84 dni leczenia które nie może być przerwane to koszt, na który nie jesteśmy przygotowani.
Każda złotówka, która nie zostanie wykorzystana zostanie przekazana innym potrzebującym kotom.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!