Z tymi maluszkami od początku było pod górkę, biegunki, infekcje. Mały Guciu prawie umarł na zapalenie nerek, na szczęście natychimastowa reakcja Przychodni Weterynaryjnej "Na Polance" i trafione leczenie uratowało go.
Emi długo zmagala sie z biegunkami, kroplówki leki, w końcu się udało.
w gorący lipcowy dzień Kajtuś zaczął słabnąć, wyglądało to na początku jak u Emi, zapalenie jelit, płynu w brzuszku nie było. Jednak stan sie nie poprawiał, gorączka coraz bardziej zwalała maluch z nóg, działały tylko leki podawane dożylnie, aż 22 lipca diagnoza zwalajaca z nóg zakaźne zapalenie otrzewnej (a trzy dni wcześniej leczenie zakończyła Flapi)... lek podany od razu, Kajtek jak przystalo na małego dzielnego kociaka nie poddał się wlaczył przy wsparciu leków i lekarzy
Poprawa przyszła szybko i kolejny cios 31 lipca nagłe osłabienie, gorączka i duzy brzuszek, 1 sierpnia potwierdzenie tej samej choroby u Emi...
Kolejny kociak na tym samym drogim leku, ale jak mozna tego było nie zrobić, jak mozna było skazac ja na śmierć, gdy wiemy że lek działa.'
Teraz dwójka rodzeństwa walczy a my z nimi, ale to nie koniec...
Wydawałoby się szczęście dwóch maluszków wspólny dom w Łodzi - Triss i Eddie
Aklimatyzacja i wszystko było ok, az do "długiego weekendu" Eddie przestał jeść, przestał mieć siły, przestał mieć chęć na cokolwiek, wieczorem 15 sierpnia z atakiem, jak na początku podejrzewano trafił do kliniki, niestety nie rozpoznano choroby, podano leki i odesłano do domu, było podejrzenie płynu w okolicach wątroby.
Na nastepny dzień stan malucha sie nie polepszał, było juz na prawdę bardzo źle, na szczęście był lekarz, który od razu zdiagnozował co dolega kociakowi - płyn w płucach, 80% płuc zajętych i to co działo sie dzień wczesniej nie było atakiem padaczkowym a dusznością... Dzięki Kacprowi, na wieczór dotarł lek przesyłką konduktorską, a z kaltki piersiowej małego Eddiego ściągnięto 80ml płynu. Maluch odzyskał chęć do życia, chcioaż jefgo stan nadal był ciężki. Kolejny dzień kolejne odciagnięcie płynu, później znowu, czekaliśmy aż lek zacznie działać i tak się stało :) po tygodniu jeszcze trzeba było płyn ściągnąć, ale to był juz ostatni i teraz Eddie zdwoeije, jednak jego stan był tak zły, że trzeba było zacząć od duzo wyższej dawki leku, z której juz nie mozna zejść.
Reasumując mamy 3 kociaki koszt tygodniowego leczenie to ok 1000zł, dlatego każda wpłata bardzo nam pomaga
Mamy bazarek i każdy zakup jest na wagę życia, kociego życia
https://www.facebook.com/groups/768713637850064
zapraszamy do udziału w nim, do wystawiania lub przekazanie fantów, za wszystko ogromnie dziękujemy.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!