Karina Romańczuk
Widok na werandę.
Nawet na zdjęciu tak kiepskiej jakości, widać m. in. w jakim stanie są tralki.
Winorośl robi co może, żeby całość prezentowała się, przynajmniej na pierwszy rzut oka, bajkowo a nie strasznie ;)
(scroll down for English)
/główny cel zbiórki: pomoc w spłacie kredytów i przeprowadzenie niezbędnych remontów domu w stylu "dworek polski"/
Nasz rodzinny dom został zaprojektowany przez mojego pradziadka, dziadka mojej mamy, na początku XX w.
Powstał w cichej, pięknej okolicy, pełnej drzew i łąk, jako jeden z pierwszych domów... dziś łąk już nie ma, drzew też coraz mniej, za to zbliża się do nas Warszawa. Bo to miejsce, to podwarszawski Józefów.
Duży, zarośnięty ogród jest oazą zieleni w okolicy opanowanej przez osiedla, trawniki w stylu pola golfowego i wszechobecny beton.
Sam dom przywodzi na myśl miejsca ze starych powieści - takich, w których wiekowa ciotka siedzi na werandzie w bujanym fotelu i haftuje, co jakiś czas ucinając sobie kilkusekundową drzemkę, z wnętrza domu dochodzi zapach świeżo upieczonego drożdżowego placka, a pod starą jabłonią dzieci budują szałas...
Ale niestety - życie to nie powieść, ani nawet serial.
W życiu trzeba się zmierzyć z brutalną rzeczywistością.
I tak też się stało...
Moi rodzice znali się całe życie. Mama poznała tatę, mając 16 lat, on był 2 lata starszy. Po ślubie, kiedy miała 20 lat, zamieszkali na samodzielnie wyremontowanym piętrze tego magicznego domu, który dla mojej mamy jest domem od urodzenia. Na parterze mieszkała jej mama - kobieta zawsze zadbana, starannie ubrana.
A przy okazji - osoba aktywnie działająca w AK...
I psy. Zawsze w domu były min. 2.
Zawsze znajdy zbierane gdzieś z krzaków, zagubione kundelki.
(Choć zdarzył się i wielki wilczur który sam się wprowadził, i ciężarna suczka. Za ratunek odwdzięczyła nam się 7 szczeniaków :) Część z nami została, część znalazła kochające domy.)
W miarę upływu lat pojawiła się moja siostra, później ja. Nie byliśmy rodziną majętną, można powiedzieć, że wprost przeciwnie. Jednak żadna z nas nigdy tego nie odczuła, rodzice zawsze starali się zapewnić nam wszystko, co potrzebne do dobrego, szczęśliwego dzieciństwa.
A dom, jak to dom, starzał się.
A to odmalowanie elewacji, a to gdzieś w zakamarkach strychu pojawił się grzyb, innym razem stara, kilkudziesięcioletnia podłoga domagała się uwagi, po latach wydeptywania przez kolejne pokolenia i dziesiątki przewijających się z okazji świąt i rodzinnych uroczystości gości...
I właśnie w święta, a konkretnie w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, 26.12, zaczęło się pasmo zdarzeń, które dziś doprowadziły do powstania tego tekstu i zbiórki.
Pożar.
Dzięki Bogu nie było nas wtedy w domu.
Pierwszy raz w moim życiu opuściliśmy na kilka godzin dom w święta... taki "zbieg okoliczności".
Zalany w trakcie gaszenia parter, całkowicie spalona połowa piętra, zamiast dachu - widok na niebo...
Ogień zabrał też nasze dwa ukochane psy (znalezioną suczkę i jej "syna"). Jeden cudem ocalał, ukrywając się jakoś w małej przestrzeni nad werandą.
Odszkodowanie było minimalne, ze względu na wiek domu.
Nie wystarczyło nawet na pełen remont spalonej części dachu.
Kredyty, kredyty, kredyty...
Wnętrze remontował tata, kosztem odpoczynku pomiędzy pracą na 3 zmiany.
Niedługo później zmarła babcia.
Dom stawał się coraz cichszy i smutniejszy.
I jakby tego było mało - pod koniec stycznia następne uderzenie...
Tata w trybie natychmiastowym trafia na stół operacyjny.
Diagnoza nie pozostawia złudzeń - rak.
Operacja, chemia, szpital, coraz większe osłabienie... odchodzi od nas 15.10, niedługo po 39 rocznicy ślubu.
Mam wtedy 20 lat.
Od tamtej pory moja mama każdego dnia walczy o przetrwanie.
Jest bardzo, bardzo dzielna.
Sama utrzymuje obecnie już ponad 100-letni dom, który wymaga ogromnych nakładów finansowych. A ona utrzymuje go sama, z renty...
Nie braknie też zwierząt - kilka lat temu w podobny sposób jak suczka, odwdzięczyła się za ratunek znaleziona w krzakach kotka... obecnie na stanie są więc 2 psy i kilka kotów, które też przecież muszą jeść, czasami potrzebują weterynarza. Tak to bywa, kiedy idzie się za głosem serca...
Do kosztów utrzymania (m.in. prąd - część domu ma stare ogrzewanie elektryczne, którego wymiana to ogromny koszt), dochodzą kredyty ciągnące się od wielu lat. Część z nich wzięta na leczenie taty. Wtedy też zostało sprzedanych wiele rodzinnych pamiątek - biżuteria, książki z końca XIXw.
Proszę, pomóżcie mi dać mamie trochę oddechu od ciągłego liczenia każdej złotówki.
Pomóżcie mi przywrócić chociaż częściowo wygląd jej rodzinnego domu z lat świetności...
Natychmiastowego remontu wymaga elewacja - wilgoć i pojawiający się grzyb pozbawia ją tynku kawałek po kawałku.
Sufit nad werandą powoli przestaje być bezpieczny.
Na balkony z dwóch stron budynku od dawna nie można już wyjść - grożą urwaniem się.
Dach, odbudowany po pożarze, gdzieniegdzie przecieka.
Wymiany praktycznie wszystkich elementów - umeblowania, kuchenki, zlewu, lodówki - wymaga też kuchnia.
Niezbędny jest zakup pralki - dotychczasowa odmówiła współpracy 3mce temu, a bez niej jest ciężko.
Wiem, że pewnie mało kto dotarł do końca... ale jeżeli tu jesteś - proszę, pomóż nam uratować przed kompletną ruiną ten zabytek stylu dworkowego i wesprzeć mamę w spłacie kredytów, które każdego dnia coraz bardziej ją przygniatają.
Same nie jesteśmy w stanie...
Niebawem postaram się dodać więcej zdjęć tego magicznego miejsca; w razie jakichkolwiek pytań piszcie proszę do mnie.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób dołączają się z pomocą (choćby udostępniając)!
Jesteście super :)
EN
Renovating 100-year old home
/main purpose of the fundraiser: aid in paying off debt and performing essential maintenance on a “Polish manor” style house"/
Our family home was designed by my great grandfather on my mother’s side, at the beginning of the XX century.
It was built as one of the first houses in a quiet, picturesque area among trees and meadows. Those trees and meadows are no longer around, and expanding Warsaw is drawing closer. This place is Józefów, near Poland’s capital city.
The spacious, overgrown garden is an oasis of green in an area now overtaken by housing developments, golfcourse lawns and concrete.
The house is reminiscent of places from old stories, with old aunts sitting in rocking chairs on their porches, doing embroidery and dozing off every now and then, with the smell of a freshly baked pie coming from inside, and with a giggling group of children building a house out of branches under the apple tree...
Unfortunately, life is not a fairy tale, or even a TV drama.
Sometimes life requires us to face hard reality.
And that’s exactly what happened...
My parents knew each other for most of their lives. My mom was 16 when she met my dad, 2 years her elder. At 20, after they got married, they moved in to a floor of this magical house, where my mother was born, that they renovated with their own hands. Her mother lived on the bottom floor - always groomed and elegant.
She also used to be a member of the Polish Resistance during World War II...
And dogs. There’s always been at least two.
Always lost strays, mutts rescued from the wild.
(Although there was also this huge shepherd that moved in on his own, and a pregnant female, who repaid our hospitality by gifting us with 7 puppies :) Some have stayed, others found other loving homes.)
As years passed, first my sister was born, then me. We were never wealthy, quite the contrary actually, but our parents never allowed us to feel that, and tried their best to provide us with everything that made a good, happy childhood.
Meanwhile, the house was getting old, as one could expect.
One time the facade needed renovating, another - mould started spreading in the recesses of the attic, and another - the decades-old floor required attention after years of use by subsequent generations and dozens of people, family and guests, coming to visit for family events and holidays.
It was the holidays, or more specifically the second day of Christmas, that started the chain of events that led to my writing this story and starting the fundraiser.
Fire.
Thank God we weren’t home when it happened.
For the first time ever we left the house for a few hours on Christmas. Call it a coincidence.
The ground floor was completely flooded during the fire fighting, half of the upper floor disintegrated in the fire and all that was left of the roof was an open view of the sky...
The fire also took two of our beloved dogs (the female we adopted and her pup). One survived miraculously by crawling into a tiny space above the porch.
Due to the age of the house, the compensation was minimal, not enough to fix even the roof.
Loans, loans, loans...
My dad fixed the interior, at the expense of rest while working three shifts.
Soon after, my grandmother died.
The house seemed to be getting quieter and sadder.
If that wasn’t enough - towards the end of January came another blow...
My dad was rushed to the operating table.
The diagnosis is clear - cancer.
Surgery, chemo, hospital, gradual weakening… he left us on September 15, soon after their 39 wedding anniversary.
I was 20.
Since that day, life became a daily struggle for my mom.
She’s been very, very brave.
She’s looking after a more than 100 years old house, which requires immense maintenance, with nothing but her pension...
Pets are in no short supply either - similar to the dog from several years ago, a female cat rescued recently gave birth. So there’s two dogs and several cats, which must be fed and sometimes need to go to the vet. That’s what happens sometimes when you listen to your conscience.
On top of the maintenance expenses (such as electricity - part of the house uses antiquated electrical heating which generates huge bills), there’s the loans taken years ago, some of them for dad’s treatments. A lot of our family memorabilia had also been sold at the time - mostly jewelry and books from the end of the XIX century.
Please - help me relieve my mom from needing to count every penny every day.
Help me restore her family home at least in some part to what it used to be.
The facade requires immediate attention - moisture and mould are breaking off the stucco layer little by little. The ceiling above the porch is cracking dangerously.
The balconies on both sides of the building have been off limits for years now - they could break off.
The roof, rebuilt after the fire, is starting to leak.
The kitchen needs everything replaced - the furniture, stove, sink, fridge.
The old washing machine stopped working 3 months ago, and getting laundry done without one is also hard.
I know few of you will get as far as this, but if you’re still reading - please. Help us to save this relic of the old Polish estate architecture from complete ruin and to support my mom in paying off the loans bearing down on her increasingly every day.
We can’t do it on our own...
I’ll try adding more photos of this magical place. If you have any questions, feel free to message me.
I’d like to give huge thanks to anyone contributing in any way, be it donating or sharing this fundraiser!
You guys are great :)
Widok na werandę.
Nawet na zdjęciu tak kiepskiej jakości, widać m. in. w jakim stanie są tralki.
Winorośl robi co może, żeby całość prezentowała się, przynajmniej na pierwszy rzut oka, bajkowo a nie strasznie ;)
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.
Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.
Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.
Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.
W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).
W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.
Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.
Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.
Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.
Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 3 dni robocze. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.
Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej:
Aneta Ż.
Wspieram całym sercem.🙂
Karina Romańczuk - Organizator zbiórki
Jesteście kompletnie szaleni!!! Ogromnie wam dziękuję w imieniu swoim i mamy 💝💝💝
Anonimowy Darczyńca
Powodzenia 😊
Karina Romańczuk - Organizator zbiórki
Bardzo, bardzo dziękuję! <3