Umieram........po malutku odchodzę z tego świata😭😭😭Jestem kotem jeszcze bez imienia, takim zwykłym około 2 letnim rudaskiem. Nie za bardzo pamiętam co się działo ze mną od urodzenia, ale na pewno miałem dom, może miałem kogoś kto mie kochał i o mnie dbał. Może tak było, nie wiem😞 Niestety tułaczka ,ból i cierpienie zabrały mi te wspomnienia zastępując je nieszczęśliwą egzystencją😪 Mieszkałem na ulicy w ciągłym strachu i leku o własne życie. Nie zawsze miałem co jeść i gdzie spać ,ale taki jest los bezdomnego kota.
Dwa miesiące temu znalazłem takie miejsce gdzie zawsze czekała na mnie miseczka z jedzeniem ,byłem przeszczęśliwy że ktoś mnie zauważył. ❤️ Strach jednak powodował to ,że nie chciałem się zbliżać bo gdzieś w głębi serca czułem że mogę być skrzywdzony😒 Jednak tak się nie stało, jedzenie i ciepły głos nowej cioci ,która zaczęła o mnie dbać ,dał mi nadzieję że może nie do końca jestem sam na tym świecie. Wszystko zaczęło się układać, wiedziałem że jak się pokaże chociaż co drugi czy trzeci dzień w ogrodzie cioci to będę miał pełen brzuszek . Nieśmiało wyglądałem z za krzewów aż ciocia postawi miseczkę bo jednak strach był większy jak głód.😔 Kiedy już myślałem że wszystko zacznie się układać poczułem że coś się ze mną złego dzieje. Nie miałem już takiej ochoty na jedzenie, zaczynałem być coraz słabszy😔 to trwało jakieś kilka dni, ale nadal miałem siłę uciekać kiedy podchodziła do mnie ciocia . Myślałem że to minie i nie chciałem się poddawać. Jednak nadszedł taki dzień że resztką sił poszedłem do cioci upadając na trawę zrospaczony prosiłem o ratunek😭 Natychmiast zostałem zawieziony do pani doktor gdzie dałem się zbadać i pobrać krew na badania. Niestety na USG wyszło że mam płyn w brzuszku😪 powiększone węzły i Pani doktor powiedziała cioci że podejrzewa najgorszą kocią śmiertelną chorobę.😭😭😭 Zapalenie otrzewnej😭😭😭. Dla mnie zabrzmiało to jak wyrok śmierci ,który wydał na mnie los. Pomyślałem że to już początek końca mojego życia.
😪 Dostałem kroplówkę i dwa zastrzyki, antybiotyk i steryd. Jednak nie wiele to pomogło ,nadal czułem się bardzo źle😭 Ciocia zabrała mnie do domu i przygotowała miejsce gdzie mógłbym sobie odpocząć . Dostałem jedzonko ,ale apetyt też za bardzo nie chciał wrócić. Ciocia zadzwoniła do znajomej i opowiedziała moją historię, widziałem jak w jej oczach zaczęła rodzić się jakaś iskierka nadziei. Może jeszcze nie wszystko stracone ⁉ Może jest dla mnie jakąś nadzieja⁉️ Kolejne wizyty u pani doktor nie zmieniły za bardzo mojego samopoczucia , ponownie pobrano mi krew i płyn z brzuszka ,czekamy na wyniki,które będą we wtorek. Pojechałem z ciocią do tej znajomej ,która powiedziała że jestem w tragicznym stanie i czy ciocia zgodzi się na podjęcie próby leczenia mojego kruchego ciałka. Uzgodniły że nie poddadzą się bez walki, bo chociaż jestem bezdomny, chociaż jeszcze bez imienia to zasługuję na to aby żyć. Dostałem już pierwszą dawkę jakiegoś leku ,zastrzyk był bardzo bolesny ,tylko płakałem bo nie miałem siły nawet się ruszyć😪
W ten sposób zaczął się mój wyścig z czasem o to abym mógł dalej żyć😔. Może kogoś wzruszy moja historia i pomoże mi podjąć tą nierówną walkę z tą śmiertelną chorobą.
Proszę wszystkich ludzkich aniołków o pomoc dla mnie
🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏
Dostałem na imię Rudzik❤️
Nowe wyniki po 34 dniach
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Klaudia B.
Wszystkiego Najlepszego Zdróweczka i Domku Kochaniusi Kiciusiu ♥️♥️♥️♥️😍😍😍😍😽😽😽😽😻😻😻😻😘😘😘😘🥰🥰🥰🥰💝💝💝💝♥️♥️♥️♥️🤞🏼🤞🏼🤞🏼🤞🏼
Klaudia B
Zdróweczka Kochaniusi Kiciusiu ❤️💝💞😘😘😽😽😻😻
Mirosława Laskowska - Organizator zbiórki
Dziękuję bardzo