Dzień Dobry,
W dniu 10.06.2025r. koło godziny 19:00 znalazłam kociaka, który był apatyczny, nie bał się Mnie, leżał i nic nie robił poza oddychaniem. Po wzięciu go na ręce wyczułam na mostku mocno napierającą kość, której w tym miejscu w zasadzie nie powinno być. Po krótkiej analizie uznałam, że kociak został potrącony przez samochód/kogoś/coś i jest połamany. I tu zaczyna się historia. Dzięki wspaniałomyślności bardzo dobrej znajomej, która bardzo szybko podjechała na miejsce i przywiozła mi transporter dla zwierząt, pojechałam do najbliższego Gabinetu Weterynaryjnego.
Weterynarz po wstępnym badaniu stwierdził:
Gorączka 40 stopni, wydzielina z dróg rodnych + ropa, świszczący oddech, apatyczność
Ze względu na brak sprzętu do wykonania RTG zalecił wizytę w klinice z takim sprzętem, który dokona głębszej diagnostyki, gdyż nie wiadomo skąd jest wydzielina z dróg rodnych oraz dlaczego kociak ma świszczący oddech. Pod uwagę było brane poronienie i/lub potrącenie przez samochód/kogoś/coś. Kociak okazał się kotką około 6/7 miesięczna ważącą 1,6 kg. Podał leki przeciwzapalne oraz przeciwbólowe. Na jego polecenie udałam się do drugiej kliniki weterynaryjnej, która przekazała dość ciekawą niespodziankę. Napierająca kość na mostku, którą obwiniałam o całokształt samopoczucia kotki okazała się starym, zrośniętym złamaniem ale niespodzianką była wiadomość o ciąży kotki. Niestety bicie serduszka kotków na USG nie zostało wykryte. Wg weterynarki badającej kotkę, ze względu na jej ogólny stan oraz wyciek z dróg rodnych, próbowała urodzić kociaki dzień wcześniej ale ze względu na swój młody wiek oraz brak tkanki tłuszczowej, nie udało się jej. Doszło do zakażenia organizmu i w tej sytuacji życie kotki mogło uratować tylko cesarskie cięcie z wyjęciem nieżyjących kociaków. Klinika niestety nie dysponowała o takiej godzinie, czyli koło 21:00 obecnym chirurgiem, zostałam odesłana do kolejnej kliniki. Po znalezieniu takiej, udałam się z Marysina (druga klinika) aż do trzeciej (Tarchomin) gdzie był odpowiedni specjalista, który podjął się wykonania zabiegu. Kotka po zabiegu cesarki oraz od razu sterylizacji, została przeze Mnie odebrana w dniu 11.06.25r. Aktualnie przebywa u wspomnianej cudownej znajomej, która na czas jej rehabilitacji przetrzyma ją u siebie. Natomiast ja zobowiązałam się do zawiezienia ją na kontrolę po operacji oraz na zdjęcie szwów.
Osoby, które Mnie znają, wiedzą, że w takich sytuacjach można na Mnie liczyć oraz zazwyczaj finansowo dźwigam sama tego typu sprawy ale niestety nie tym razem.
Na chwile obecną na życie tej kotki, która by nie przeżyła gdyba nie moja uwaga i zabranie jej do najbliższego Gabinetu Weterynaryjnego , wydałam 700 pln, dysponuje zarówno dokumentację medyczną jak i paragonami za odbyte już wizyty. Dalsze wizyty w Gabinecie Weterynaryjnym to koszt około +/-300 pln.
Dlatego zgłaszam się do Was. Nie udźwignę tego tym razem sama, dlatego poszukuję wsparcia finansowego oraz domu dla tego kociaka, bo to jeszcze kociak, który już trochę przeszedł. Jest super miziakiem, od wizyty w pierwszym Gabinecie wtulała się we Mnie, mruczała (w drugim nawet był problem z osłuchaniem jej, bo za głośno mruczała hehe), nie jest gryząca, drapiąca czy uciekająca, jest wdzięczna za to co się stało, czyli za to że ktoś jej pomógł. Kociak jest bezdomny, najpewniej taki się urodził, naprawdę szkoda by było wypuścić ją z powrotem "na wolność". Druga prośba to pomóc w opłaceniu jej leczenia, bo jak wspomniałam, tym razem nie udźwignę tego sama.
Pomożecie? <3
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!