Ci, którzy nas znają wiedzą, że zabieramy pod opiekę nie tylko szczeniaczki bo to żaden wyczyn ale głównie dorosłe sponiewierane porodami suki, jak również i psy dzikie, wymagające socjalizacji, psy kalekie, bez oka czy niepełnosprawne, również wozimy na kastracje suki gospodarskie i co któryś weekend poświęcamy na wyłapywanie kotów wolno żyjących na kastracje. Oczywiście wyręczamy w tym gminy a także nasz Animal Patrol, który powołany jako jednostka poświęcona tylko do pomocy zwierzętom, zaopatrzona w super sprzęt nawet nie pofatyguje się często przyjechać po płaczącego zagubionego bądź wyrzuconego na ulicę kota twierdząc, że jak dobrze wygląda to na pewno jest dziki i sobie poradzi.
Tak więc od lat my ludzie prywatni wyręczamy nasze miasto w pomocy bezdomnym zwierzętom i wspomnieć tutaj także należy, że pula na leczenie bezdomnych kotów już także dawno się skończyła w naszym mieście. Środki na kastracje psów właścicielskich skończyły się już po kilku dniach w lecznicach bo przecież oszczędności będą potem na utrzymywaniu tabunu rozmnożonych zwierząt. Tak miasto Łódź dba o zwierzęta.
Ale wracając do tematu...
Efekt sobotniej łapanki - złapany podrostek, burasek z cudnymi dlugimi uszami a potem oporna mamą. Jeszcze jeden maluch walczy ale i tak jest na straconej pozycji.
Oba zwierzaki natychmiast zaliczyły lecznice a mama w niej pozostała i za to musimy zapłacić. Byłyśmy pewne, że jest dzika a tu ZONK
I to jest ten scenariusz, którego pod uwagę nie wzięłyśmy.....
Potrzebny tymczas, potrzebne puszki, potrzebny żwirek i środki na dokładne przebadanie kotki i jej profilaktykę i opłacenie pobytu w lecznicy.
Boję się bo koty są praktycznie niewidzialne...a zwykła szara Burasia bez Waszej pomocy będzie musiała wrócić w miejsce bytowania. A mnie wtedy pęknie serce.
Kota jest CUDOWNA, PROLUDZKA, W PEŁNI OBSŁUGIWALNA I MIZIASTA.
Jak ją wypuścić po kastracji na ulicę?
Jak spojrzeć jej w oczy i powiedzieć...radziłaś sobie do tej pory to radź sobie dalej?
Jak odwrócić wzrok i odejść do ciepłego mieszkania wiedząc, że ona tam została po tym jak zaznała odrobiny ciepła i pełnej miski w lecznicy?
JAK....?
JAK....?
JAK...?
Kochani to od WAS ZALEŻY JEJ DALSZY LOS.
I nie, nie myślcie sobie, że to szantaż emocjonalny bo po prostu nasze możliwości się skończyły już dawno zarówno logistyczne jak i finansowe... To w ciągu 2 tygodni 6 kot pod naszą opieką a dziś jeszcze prośba o zabranie głuchego kota.
Jeśli uda nam się zebrać choć połowę kwoty zabierzemy i jego ale same nic nie zrobimy...
Popatrzcie w oczy tej Burasi i zadajcie sobie pytanie jak to jest być bezdomnym, głodnym i zdanym na łaskę dobrych ludzi.....a potem wpłaćcie choć złotówkę...
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!