Witam, zdjęcie u góry przedstawia żółwia, którego uratowałśmy, w momencie kiedy do nas trafił. Żółwik ma około 15 lat i został przez nas nazwany Kamil :) Trafił do nas w opłakanym stanie, przez znajomego, a właściwie jego psa, znaleziony na trawniku na osiedlu domków jednorodzinnych. Prawdopodobnie komuś uciekł i Bóg wie co przeżył. Osoba, która go znalazła nie była w stanie podjąć się odpowiedzialności stworzenia dla niego domu, ani pod względem finansowym ani merytorycznym. Żółwik był w masakrycznym stanie, co widać na zdjeciach, my (ja i córka) nie mogłyśmy przejść obok tej sytuacji obojętnie więc mimo braku wiedzy zabrałyśmy go do weterynarza i stworzyłyśmy mu nowy dom.
Tak, żółwik był ubrudzony farbą do malowania ścian na skorupie, miał bardzo długie pazury i nie obcinany przez długi czas dziób. Według weterynarza jego zapuchnięte oczy wskazywały na problemy z wątrobą, na co żółwie stepowe są bardzo wrażliwe.
W trakcie wizyt u weterynarza dostał zastrzyki z witaminami. Przeszedł leczenie antybiotykiem i kroplami do oczu. Miał wyszczerbioną skorupę w kilku miejscach, smarowałyśmy go jodyną, maściami z wit. A., robiłysmy "żółwiowe spa" z kąpielami z rumiankiem aby zaleczyć rany na łapie, które nie chciały się goić. Według weterynarza żółw nigdy nie widział nawet lampy UV (potrzebnej do prawidłowego funkcjonowania) i raczej walczył o przetwarwanie niż korzystał z życia.
Dzień po dniu, tydzień po tygodniu czytałam wszystko co możliwe o żółwiach bo nie miałam takiej wiedzy.
Tydzień po tygodniu rozszerzałam mu dietę o niezbędne rośliny. Zaczęłyśmy hodowlę ziół w domu, wiosną na działce, aby dostawał wszystko co najlepsze. Kamil dostał terrarium, odpowiednie oświetlenie i suplementację.
Uwielbia wchodzić do miski i się tam wygrzewać.
Żółwik z osowiałego, głównie śpiącego flegmatyka stał się coraz bardziej aktywny i ciekawski.
Pokochałyśmy go całym sercem i stał się nieodłączną częścią rodziny.
Teraz, w związku z ociepleniem zaczęłyśmy wypuszczać go na działce, aby zażył swobody i prawdziwego słońca.
Niestety ostatnio Kamil przestał jeść, nieodpowiednio się wypróżniał i stał się osowiały.
Na początku tygodnia poszłyśmy z nim do weterynarza i okazało się, że najadł się kamieni (musiał to zrobić podczas spacerów po działce) i ma poważnie zaczopowany układ pokarmowy :( Jedyną możliwością jest operacja, która jest bardzo droga, a rekonwalestencja może trwać do pół roku, co skumuluje koszty. Niestety nie stać nas na to aby w kilka dni wyłożyć taką sumę pieniędzy, a im dłużej zwlekamy tym gorsze będą konsekwencje, ostatecznie śmierć Kamilka.
Prosimy pilnie o pomoc w ratowaniu go po raz drugi. Wiem, że wiele osób może uznać, że to tylko żółw i takie koszty są bezsensowne, już lepiej go uśpić albo dać mu umrzeć - bo to słyszymy od znajonych czy rodziny, pytając o pomoc finansową w tej sytuacji... Ale nie chcemy się poddać, przeszliśmy długą drogę w przywróceniu go do żywych, opiekując się nim i po prostu go pokochałyśmy. Prosimy o pomoc z całego serca, nawet najmniejsze kwoty przybliżą nas do celu uratowania go po raz drugi.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Kordian
Zdrówka dla żółwika❤️