Mam 41 lat, wadę wzroku -7 oraz astygmatyzm. Moim marzeniem jest zakup nowych okularów. Takich z pocienianymi szkłami, aby wreszcie przestać chodzić w denkach od butelek, które dodatkowo są ciężkie. Powodują odciski na nosie i uszach, które codziennie podrażniane przez okulary często przechodzą w stany zapalne tworząc ból i pozostawiając blizny. Niestety w obecnej sytuacji nie mogę sobie pozwolić na ich zakup. Dowiadywałam się u optyka. Jest to koszt ok 1500 zł biorąc pod uwagę tańszą oprawkę. Wiem, że zdecydowanie wielu ludzi ma pilniejsze potrzeby, choroby, spalone domy... ale marzyć zawsze można. A może ktoś uzna, że w moje marzenie warto zainwestować i pomoże.
Może od początku. Od 40 lat choruję na astmę. Będąc dzieckiem, aby ratować moje życie lekarze przepisywali mi duże dawki sterydów. Jak widać życie uratowali skutecznie bo nadal chodzę po tej ziemi. Leki te pomogły ograniczyć ataki duszności jednak poczyniły też w moim organizmie pewnie spustoszenie. Osłabienie kości i stawów. Pierwszy raz usłyszałam o tym 11 lat temu. Właśnie wtedy moja druga córka miała pół roku. Dodam, bo to istotne, że obie córki urodziłam poprzez cesarskie cięcie. Rano obudziłam się z silnym bólem w okolicy lędźwiowej. Wieczorem opadła mi stopa. Diagnoza wypadnięcie i roztrzaskanie dysku L4L5. Operacja, długa rehabilitacja. Sukces, pomimo, że nie czuję palucha lewej stopy i nie jestem w stanie unieść palców to chodzę bez ortezy. Jednak rok później silny ból w nodze. Diagnoza: podkrętarzowe złamanie szyjki kości udowej. Operacja: wstawiona blaszka i gwoźdz. Noga krótsza 2 cm. Nic się nie da zrobić. Ale w sumie sukces. Kuleję, ale chodzę. W kolejnych latach przeszłam również operacje obu kolan. Po długiej rehabilitacji, sukces, chodzę. Tylko co z tego, jak chodzić się nie chce bo zachorowałam na depresję. Ciało w miarę wyleczone, czas na głowę. Podczas leczenia w ośrodku umiera moja mama, tydzień później dostaję SMS od męża (razem ponad 20 lat), że on nie daje już rady. Nie kocha mnie i chce się rozstać. To rozstanie, jak się okazało miało imię. Zostałam sama z córkami. Jakby tego było mało rozpoznano nadciśnienie i cukrzycę. 1,5 roku przepracowywalam wszystko co się zadziało. Na ten moment staję na nogi. Mieszkam z młodszą córką, starsza jest już pełnoletnia. Wynajmuję mieszkanie, pracuję. ZUS nie przedłużył mi prawa do renty bo znalazłam pracę i Pan orzecznik stwierdził, że widocznie jestem pełnosprawna skoro tak chcę pracować. Moje obecne dochody to ok 3500 zł z pracy, 800+ na córką i alimenty 400 zł. Po zapłaceniu najmu, prądu, wody i telefonu zostaje mi ok 2800 zł na miesiąc. Wystarcza na skromne życie, ale nie spełnienie marzeń. Stąd ten post. Marzę o nowych okularach, w których może na nowo poczułabym się kobieco. Jeśli uznacie, że warto pomóc takiej osóbce to bardzo Wam dziękuję.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!