Jeszcze w zielone gramy – czyli walczę, ile wiary we mnie
1. PRZEKLEŃSTWO
Ewa miala zaledwie 23 lata, gdy po kolejnych i kolejnych badaniach, zaniepokojona pogarszającą się wzokiem usłyszała diagnozę, niczym wyrok.
Była w trakcie studiów, znała swego chłopaka od 5 lat, przed nimi droga do kariery, plany na rodzinę, długie i szczęśliwe życie, jakieś mgliste, ale upragnione wyobrażenie o domu…
Ilekroć przelatywała jej w pamięci ta lista marzeń, inna lista, niczym, deklinacja najgorszego przekleństwa rozrywała jej rzeczywistość: SM- sclerosis multiplex – stwardnienie rozsiane - przewlekła, zapalna, choroba ośrodkowego układu nerwowego, prowadząca do uszkodzenia i rozpadu tkanki nerwowej, brak samodzielności, kalectwo….
Rozpoczęła leczenie. Pogarszająca się sprawność fizyczna miażdżyła jej ducha niczym tocząca się po niej kamienna kula, remisje, były podłym kaprysem losu, niczym słoneczne dni w środku wiecznej zimy, wiecznej zmarzliny...
Wszystko to nie złamało Ewy: wbrew wszystkim i wszystkiemu pobrała się z Mikołajem, a potem, jakby na przekór okrutnemu losowi (i opiniom lekarzy) zaszła w ciążę. Urodzenie córki oskrzydliło jej odmawiające posłuszeństwa ciało. Mogła dzięki niej odnaleźć cel i siłę do walki, która – jak mówią wszelkie almanaki medycyny - jest walką nieuczciwą, bo skazaną na klęskę…
Nie mniej, jakby wypełniając życiem słowa piosenki Młynarskiego, Ewa zdawała się śpiewać swoim życiem: “…My możemy być w kłopocie, ale na rozpaczy dnie jeszcze nie, długo nie…”
CUD
Dziś Ewa ma 34 lata i jej dwie córki dumnie patrzą na nią jak wojowniczą Królową wszystkich Walkirii, która nie tyle sprowadza dusze poległych w boju Wikingów do Walhalli, co sama nie pozwoliła ulecieć tam swojej duszy.
Teraz Ewa, po 12 latach leczenia na SM dowiedziała się, że… to może nie SM. Ze to ostry przebieg nigdy nie zdiagnozowanej, wiec panoszącej się w jej ciele, wyniszczającej boreliozy. Choroby ciężkiej i podstępnej (tak podobnej w skutkach do SM, ze zmyliła lekarzy!), ale jednak do pokonania w antybiotykoterapii.
Dziś Ewa patrzy na te 12 lat myśląc, że te lata nie były całkiem stracone na walkę, bo walka ją umocniła, jak umocniła jej rodzinę.
Teraz wie, kto jest wrogiem, i ze wróg choć mniej bezwzględny i nie mniej podstępny, to jednak ma słabe strony.
Teraz jednak w leczeniu, czuje rosnącą sile i swoją moc w każdym pewniejszym kroku (za rok miała już nie wstawać z wózka inwalidzkiego!).
Teraz Ewa potrzebuje już tylko kilku dobrych serc, aby pomogły jej w pełni wejść i dokończyć dość kosztowną, ale dobrze rokującą terapie skojarzonymi antybiotykami.
Dziś i teraz – jak wczoraj i zawsze Ewa śpiewa Wam:
Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy
Różne drogi nas prowadzą, lecz ta która w przepaść rwie
Jeszcze nie, długo nie…
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Anonimowy Darczyńca
Ewka dużo zdrówka :)
Pjotrek
Pozdrawiam
Anonimowy Darczyńca
Trzymaj się Ewka i nie poddawaj się !
Anonimowy Darczyńca
Uda się A.
Ela Szydłowska
Dużo zdrowia Ewuś i siły w walce z chorobą ❤