Witam.
Jest mi wstyd i głupio prosić o pomoc ale nie ma dla mnie już ratunku.
Przez własną głupotę (hazard) wpadłem w pętle zadłużenia. Wynagrodzenie z etetu ledwie starcza na czynsz i raty. Mam mieszkanie pod hipotekę, kredyty i co najgorsze kilka chwilowek które z dnia na dzień się powiększają. Nie jestem w stanie tego płacić a co gorsze normalnie żyć. Moja psychika mi nie pozwala normalnie funkcjonować. Codziennie masa telefonów i smsow. Straszenie windykacja i komornikiem.
Co najgorsze mój związek powoli niszczeje. Prze te problemy codzienne kłótnie i niedomówienia. Nie chcę stracić tego co najważniejsze rodziny.
Nie gram od 4 miesięcy. Uczęszczam na terapię. Walczę jak mogę ale psychicznie jest to nie do wytrzymania.
Wstydzę się tego ale nie mam wyjścia. Próbowałem już wszystkiego. Żeby nie moja kobieta nie miał bym co jeść.
Berdzo proszę o wyrozumiałość i jeśli ktoś może i chce mi pomóc będę bardzo wdzięczny. Boję się że w końcu nie dam już rady...
Dziękuję wszystkim którzy zdecydują się mi pomóc.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!