W wieku 6 miesięcy z pozoru niewinna infekcja rozpętała prawdziwy koszmar w ciele maleńkiego Kubusia. Szpital i OIOM. Osłabiony do granic możliwości z każdą minutą tracił oddech. Lekarze zadecydowani zaintubować i wspomóc oddech respiratorem. Ból wydawał się coraz to trudniejszy. Po ok 2 tyg. postanowiono podarować Kubusiowi szanse na samodzielny oddech. Podłączono go pod respirator nieinwazyjny. Pierwsze niepewne minuty układały się w kolejne godziny. Musieliśmy opuścić szpital. Żegnaliśmy go uśmiechniętego, wesołego i pogodnego, a przywitaliśmy w śpiączce farmakologicznej, zaintubowanego. Jego oczka uciekły nieobecne. Patrzył na mnie ale nie widział, szukał ale jakby gdzieś błądził. Okazało się że podczas naszej nieobecności przestać oddychać, serduszko przestało bić, a w konsekwencji doszło do niedotlenienia i uszkodzenia mózgu.
To wszystko dostaliśmy od lekarzy, którzy nie wykonali podstawowego badania podczas procedury podłączenia na nieinwazyjną wentylację. Nie wykonali najprostszego badania - GAZOMETRI. To by wystarczyło.
Obecnie Kubuś nie porusza się, nie mówi, nie gaworzy, sam nie oddycha ani nawet nie je. Jego bystry wzrok i uroczy uśmiech również prysnął.
Kubuś wymaga wielospecjalistycznej rehabilitacji.
Prosimy Was o pomoc.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!