Ludzkie życie na Kubie kosztuje 24 tys zł
Moja przyjaciółka Belquis wyjechała z Kuby ''za chlebem'' i po to by zarobić pieniądze na leczenie syna. Od wielu lat pracuje w Urugwaju. Nie jest to kraj mlekiem i miodem płynący, ale można tam godnie żyć i nawet coś zaoszczędzić. Belquis większość zarobionych funduszy przeznacza na leczenie syna. Miguel Angel choruje od 1999 roku.
Tymczasem wynagrodzenie przeciętnego Kubańczyka to ok.25 dolarów. Choć medycyna w tym kraju stoi paradoksalnie na niezłym poziomie, to czas w kubańskich szpitalach zatrzymał się 30 lat temu. Brakuje wszystkiego, od środków opatrunkowych po paracetamol. Jeśli rodzina pacjenta nie zdobędzie leków, to chorego nie można leczyć...
Na czarnym rynku potrzebne farmaceutyki kosztują dziesiątki, a nawet setki dolarów. Trudno jest je kupić, jeśli zarabia się nie więcej niż 25 dolarów. Ale ludzi są solidarni. Pomagają sobie.
Są jednak sytuacje z gatunku tych ''nie do przeskoczenia.''
Moja przyjaciółka Belquis potrzebuje 6 tysięcy dolarów by móc przyjechać z Urugwaju na Kubę, oddać nerkę swojemu synowi oraz opłacić opiekę przed i po operacyjną dla nich obojga.
Nieraz wysyłamy jej leki z Europy (sic!) bo coś co tutaj kosztuje 25 euro, tam kosztuje pięć razy tyle.
Tym razem jednak ośmielam się prosić o wsparcie wszystkich ludzi dobrej woli i osoby o wielkich sercach.
Ludzkie życie, na Kubie, kosztuje 24 tys. złotych.
Trochę więcej niż u nas dobry laptop czy zagraniczna wycieczka i trochę mniej niż niezły samochód.
Czas nagli, Belquis powinna jak najszybciej pojechać oddać nerkę swojemu synowi. Ale bez potrzebnych środków nie będzie w stanie tego zrobić.
Belquis straciła już kiedyś jednego syna. Nie pozwólmy by los odebrał jej drugiego.
Oddajmy głos samej Belquis.
''Droga Krzyżowa mojego syna
Użyłam jako tytułu nazwy Kalwarii Jezusa, aż do Jego śmierci... bo mój syn w 1999 roku zapadł na chorobę oportunistyczną, kryptokokowe zapalenie opon mózgowych, spowodowaną przez pierwotny niedobór odporności i niedobór limfocytów T4. Na skutek zakażenia grzybiczego stracił wzrok w prawym oku i częściowo w lewym.
W 2005 roku z powodu niewydolności nerek trafił sześć razy na stół operacyjny, co uratowało jedną z nerek i pozwoliło funkcjonować jej w 30%.
Obecnie Miguel znajduje się w stanie krytycznym, ponieważ nerka przestaje pracować. Choroba mojego syna doprowadziła mnie do skrajnie trudnej sytuacji finansowej i zadłużenia mojej emerytury. Muszę pojechać na Kubę, ponieważ jestem możliwym dawcą nerki dla mojego syna.
Składam wyrazy wiecznej wdzięczności wszystkim, którzy czytają tych parę słów.
Belquis Masó Rodriguez
Nie chciałabym już pisać wierszy podobnych do tych:
Umieram i umieram,
nie z samotności, smutku, nieobecności,
nie dlatego, że kąsam własne ciało,
nie z szaleństwa i od neurotycznych głosów,
nie dlatego, że niepojętym jest zrozumieć niepojęte.
Nie dlatego, że kryję się pod pierwszym napotkanym dachem.
Nie dlatego, że nie jestem już tą piękną kobietą co wczoraj.
Umieram i umieram
bo byłam przy twych narodzinach i tego nie zapomnę,
bo jeszcze wiatr przynosi mi twój uśmiech,
bo w mym wnętrzu szepcze twój głos,
bo twe ciało to pieszczota księżyca,
bo patrzą na mnie twe oczy pełne zielonej światłości,
bo wcześniej bawiliśmy się oboje w bycie żywymi,
bo kocham cię, a DZISIAJ ciebie nie ma.''
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!