Mój syn musi mieć mamę, pomóż mi

Witam Was moi drodzy. Mam na imię Sylwia, mam 43 lata. Dokładnie w czerwcu tego roku minęło 4 lata od kiedy dowiedzieliśmy się o mojej chorobie. Trzy miesiące przed moją diagnozą umarła moja najkochańsza mama, najcudowniejsza babcia. Mój Mati przez prawie rok towarzyszył swojej babci w chorobie, wiedział,że babcia umiera. Po trzech miesiącach od śmierci babci dowiaduje się, że mama też ma raka. Tragedia i dramat dla 5 letniego dziecka. Pamiętam, że w przedszkolu, zapytany gdzie pojedzie z mamą i tatą na wakacje odpowiedział, że nigdzie bo jego mama ma raka i musi się teraz leczyć bo inaczej umrze. Przeszłam ciężką chemię, wyłysiałam, potem straciłam całą pierś i obecnie przyjmuję hormonoterapię. Mój rak był dość mocno zaawansowany stopień G3, na szczęście nie było przerzutów. I do teraz, a minęło już 4 lata jest czysto. Staram się bardzo zdrowo odżywiać, piję codziennie duże ilości soków wyciskanych, kupuję i jem wszystko co ma działanie antyrakowe. Być może dzięki temu wciąż tu jestem i mogę przytulać swojego najukochańszego syna. Razem z partnerem pracujemy, ale niestety pieniążków bardzo szybko ubywa. Moje leczenie trwa cały czas, niestety po przebytej chemioterapii i branych obecnie hormonach często mam jakieś dolegliwości. Wysiada wątroba, dochodzi ból kręgosłupa, barku i wiele innych schorzeń, które muszę leczyć. Chodzę więc po lekarzach, głównie prywatnie, część badań typu tomograf, rezonans wykonuję prywatnie. Bo kolejki na NFZ są straszne. A ceny tych badań koszmarnie drogie. Moi kochani bardzo proszę o wsparcie mnie i mojej rodziny jakimś symbolicznym grosikiem. Pomorze nam to ustabilizować nasz budżet i będę mogła dzięki temu dbać o siebie i przykładowo skorzystać z rehabilitacji, masażysty,wlewów wit c i innych potrzebnych mi zabiegów., które na pewno poprawią mój stan zdrowia. Za każdą złotówkę z całego serca dziękuję. Pozdrawiam serdecznie Sylwia z rodziną