Hej. Nazywam się Ola. Mam 21 lat. Mimo młodego wieku choruję. Choruję na tyle poważnie, że codzienne normalne funkcjonowanie jest dla mnie wręcz niemożliwe.
Ale od początku.
Jako małe dziecko byłam bardzo chorowita. Kolejne przeziębienie, uczulenie czy nietolerancja pokarmowa nikogo nie dziwiły. Zakładano, że taką mam odporność. W wieku 18 lat zdiagnozowano u mnie tachykardię oraz nadciśnienie tętnicze. Uważano, że to za sprawą genetyczną. Dwa lata temu moją mamę zaniepokoiła opuchlizna na mojej szyi. Lekarz rodzinny skierował mnie na USG. Tam okazało się, że moja tarczyca jest bardzo mała (3.25 ml pojemności) norma dla kobiety to 18 ml pojemności. Lekarz stwierdził, że jest to niepokojące ale na NFZ nie mam co liczyć gdyż leczenie tej przypadłości nie jest refundowane. W sierpniu tego samego roku nastąpiło znaczne pogorszenie mojego stanu zdrowia. Nie miałam zupełnie na nic siły. Wstanie z łóżka do toalety równało sie z wysiłkiem rzędu maraton. Ponad to wszystkie stawy w moim ciele były spuchnięte oraz okropnie bolały. Nie mogłam chodzić, pisać, każdy ruch wiązał sie z okropnym bólem. Wyglądałam strasznie - byłam cała spuchnięta. Każda wizyta w szpitalu kończyła się na tym samym - rozłożeniu rąk przez lekarzy, recepcie na leki przeciwbólowe . Zdecydowałam się na wizytę prywatną u endokrynologa. Wtedy zaczęły się badania oraz diagnoza za diagnozą. Okazało się, że moja tarczyca przestała rosnąć gdy miałam około 5 lat, nie nadążała z produkcją hormonów w moim organizmie. Na obecną chwilę z tego powodu mam postawione diagnozy : torbiele jajników, torbiele piersi, RZS, przewlekłe limfocytowe zapalenie tarczycy, endometrioza oraz zespół policystycznych jajników. Praktycznie cały mój organizm działa w nieprawidłowym schemacie przez jedną małą tarczycę. Im więcej czasu mija, tym więcej będzie u mnie przybywać schorzeń. Szereg badań oraz leków był bardzo dużym wydatkiem dla mnie i mojej rodziny, ale widziałam poprawę. Niestety leki skończyły się, badania trzeba powtórzyć, a ja nie mam na to środków. Stan zdrowia uległ ponownemu pogorszeniu. Najgorszy jest ból stawów, bo sprawia, że nawet praca przy komputerze jest dla mnie bardzo dużym wysiłkiem.
Kwota jaką próbuję zebrać pokryła by badania, leki, wizyty lekarskie.
Zawsze było mi wstyd prosić o cokolwiek, ale to niestety moja ostatnia deska ratunku. Może znajdą się jakieś osoby z dobrym serduszkiem.
Za każdą wpłatę nawet najmniejszą chcę z góry bardzo podziękować!
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!