Witam. Mam na imię Paweł. Mam lat 30 i pochodzę z ubogiej rodziny. Od dzieciństwa zawsze chciałem mieć własne gospodarstwo. Mieć krowy, kozły, kury, świnki, a nawet ze 2 konie 🤗 Jednak życie potoczyło się inaczej. Mój ojciec od kiedy pamiętam pije... Nawet stosował szantaż wobec mamy, że nie pójdzie do pracy, jeżeli nie da mu pieniędzy na alkohol. Wieczne kłótnie i krzyki. Jednak zaszczepił mnie miłością do Boga, któremu jedynemu mogłem zaufać. I tak mijały lata w óbustwie i patologi rodzinnej. Do szkoły średniej miałem pieniądze od mojej siostry, która a propo była chora na schizofrenię paranoidalną od chyba 16 albo 18 roku życia, a ma 39 lat. Na szczęście udało nam się ją dać do ośrodka specjalistycznego na stałe i jest jej tam lepiej, bo w domu nie chciała brać tabletek i było z nią coraz gorzej. Na chwilę po szkole średniej wyprowadziłem się do miasta ale po półtora roku wróciłem, ponieważ beze mnie ten dom by się rozpadł i fizycznie i mentalnie, gdyż trzeba było zadbać o rachunki i warunki mieszkalne. Dom stary poniemiecki wręcz ruina, a do tego zadłużony i nie spłacany latami, gdyż ojca wywalili z pracy, a przez to jeszcze bardziej pogrążył się w alkohol . Trzeba było zacząć robić remonty, by to jakoś wyglądało, więc sam się zacząłem zadłużać w bankach. Poznałem dziewczynę, również z patologicznej rodziny, bo matka jej oddała od maluszkiego opiekę nad nią swojej mamie, czyli żony babci ale szybko zmarła i przejęła ją siostra mamy. Z dobrej rodziny poszła za innym facetem. Zaczęła pić, szlajać się, wszczynać kłótnie i nawet dopuściła się rękoczynów. Stamtąd wzięła ją druga siostra mamy, którzy mieli jedną córkę. Tylko, że ona była taką zakałą rozumiecie? Zawsze wszystkiemu winna i nawet prawie żadnych pieniędzy nie dostawała z tego co oni na nią dostawali. Wyrwałem ją stamtąd w dniu 18stych urodzin i zamieszkała ze mną. W pewnym momencie moja babcia, co mieszka z nami po drugiej stronie domu podupadła na zdrowiu i rodzice przenieśli się do niej, aby się nią opiekować. Teraz to moja mama musi opiekować się i moim ojcem i jego matką, a oni razem piją 🤦. Mamy pół domu dla siebie. Oczywiście wszystko dalej zadłużone i nawet się nie łudzę, że kiedyś będzie moje. Razem z dziewczyną wzięliśmy ślub kościelny. Z myślą o potomstwie zaczęliśmy remontować naszą stronę domu zadłużając się w banku. Przyszedł Pan Wirus i wszystko poszło do d*py. Ale Bóg w swoim Miłosierdziu dał nam owoc naszego życia. Udało się zajść żonie w ciążę i mamy teraz prawie półtorarocznego synka 😍 ale przez macierzyństwo straciła pracę i dopóki ZUS płacił dawaliśmy radę. Teraz kiedy żona nie ma własnych pieniędzy, a rata kredytu przez wirusa wzrosła nam o ok. tysiąc złoty. Nie wystarcza nam od wypłaty do wypłaty na mojej jednej pensji. Synek na szczęście zdrowy ale raz złapał wysypkę od grzyba, który wyszedł nam w pokoju i musiałem pożyczyć na szybki kapitalny remont innego pokoju i z naszego zrobić kuchnie, bo co innego? Jakimiś preparatami psikałem i nic z tego. Na drugi rok musze przerobić ogrzewanie, bo się zepsuło. Dobrze, że kominek mam w pokoju. Dach muszę całkowicie wymienić od samych belek, bo jeszcze niemców pamiętają... A czasy idą najgorsze z najgorszych. Wierzę w to, że przyszło nam żyć w czasach apokaliptycznych i będziemy zmuszani, do przyjęcia znamienia bestii, aby móc co kupić czy sprzedać. Modlimy się codziennie ale też trzeba jakoś działać i wale nadgodziny w pracy ile się da. Chcielibyśmy kupić jakiś domeczek do remontu z dużą działką i nawet może z kawałkiem lasu, aby móc na niej zamieszkać i nauczyć się być samowystarczalnym poprzez własną hodowle. Jak narazie mam kilkanaście kurek już 2 rok i jakoś dajemy radę. Pragniemy również zaopatrywać ludzi, którzy również będą mieć trudności z dostaniem dobrego pożywienia. Jak i również myśleć o kolejnych dzieciach 🤗 Bóg zapłać za wszelką pomoc.
P.S. Mama mojej żony jak ją pierwszy raz poznałem to ona nie poznała swojej pierwszej córki... A tak to urodziła już kilkanaście dzieci i żadnego przy sobie.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!