Leczenie...kosztowny lek ...

Mam na imię Sylwia.43 lat moje życie to teraz Walka!!!

Chcę normalnie żyć i marzyć... Chcę realizować swoje pasje i mieć na nie czas.  każdy ułamek sekundy łączę z bólem. Od dwóch lat walczę z rakiem piersi, obecnie jestem w progresie na kości i kręgosłup oraz głowę. Jestem w trakcie leczenia bólu w hospicjum,od kilku miesięcy biorę lek kwas zoledronowy który całkowicie mnie rozkłada i uniemożliwia do normalnego funkcjonowania.  Chcę się jeszcze cieszyć, póki mogę! Nie chcę widzieć smutnych oczu moich dzieci, a szczególnie 8-letniej córki. Serce mi się kroi, gdy pomyślę, że przegram walkę..Do tej pory nigdy nie prosiłam o pomoc, zawsze radziłam sobie sama,  mój opór i upartość dążyły do celu że nie umiałam prosić. Obecnie moja bezradność jest silniejsza, a ból sprawia, że muszę walczyć.  W grudniu moja choroba dalej postępuje  nie na dobre lecz źle przestaje widzieć  gdzie po  wizytach w poradniach okulistycznych i dzięki Doktor P.z Zgorzelca  wiem że mam silne zmiany meta i uszkodzenia po połowie już wzrok.czeka mnie operacja.poza ta walką  wiem że nie stać mnie na lek który jest w połowie refundowany ale na  resztę brakuje mi bym mogła go następnym razem ten lek dostać z Niemiec.Walczę i choćbym miała przegrać, to będę wiedziała, że warto było, bo mam dla kogo żyć. Proszę ludzi dobrego serca o pomoc! Bym mogła jeszcze patrzeć na to same niebo co każdy...bym mogła razem z dziećmi sięgnąć chociażby jednej gwiazdy która da na szansę razem być...