Ratujmy życie Rudzika

„Cześć,

Jestem Rudzik (przyjaciele nazywają mnie żartobliwie Rudzisław) i potrzebuje Waszej pomocy.

W swoim pięknym kocim życiu przeżyłem jeszcze zdecydowanie zbyt mało wiosen.

Uwielbia godzinne mizianie, spacery na świeżym powietrzu obok domu.

Swoim mruczeniem poruszam nawet najtwardsze serca, bo to prawdziwy „Kot na baby”.

Opowiem Wam swoją historię:

Wstałem 25 lutego jak co rano, żeby móc się najeść, dać się pogłaskać no i potem po tych ciężkich aktywnościach iść odespać.

Podczas śniadania nie miałem apetytu, a z mojego pyszka wydobywał się brzydki zapach. Opadłem z sił, nawet ulubiona myszka nie była dla mnie pociechą.

Moja kocia mama bardzo się zmartwiła i wzięła mnie do lekarza (od 26 lutego do 29 lutego codziennie jestem w klinikach).

Najpierw dostawałem leki, kroplówki i miałem też badania. Chociaż nie rozpoznaje kolorów to jestem pewien że moja krew jest „błękitna”.

Niestety nadal czułem się chory i lekarze postanowili zatrzymać mnie na całodobowe leczenie w Klinice Braci Mniejszych w Konstantynowie Łódzkim. Musiałem być pod kroplówkami 24h na dobę a mój stan stał się bardzo poważny. Dnia 02 marca ponownie miałem badaną krew i okazało się, że moje parametry nerkowe są bez zmian, przy badaniu moczu wyszedł mi białkomocz (często występuje przy chorobie nerek) i ostre zapalenie trzustki które wyszło przy badaniu FPL. Dużo tego jak na jednego małego Rudzika!

Dnia 2 marca kocia mama postanowiła przewieźć mnie do kliniki VET-MED, gdzie aktualnie jestem pod stałą opieką weterynaryjną. Zabawna historia, bo jedna z moich lekarek ma futerko w takim samym kolorze co ja! Wtedy już wiedziałem, że będę miał tu fory w mizianiu!

Nadal mój stan jest bardzo poważny. Potrzebuje hospitalizacji 24h na dobę.

Dostałem zastrzyk który ma pobudzić mój szpik kostny do produkcji krwinek. Dodatkowo konieczne jest przetaczanie krwi, a sami wiecie jak cenna jest jej każda kropelka, a samo znalezienie jej graniczyło z cudem.

MAMY KREW!

Po długich poszukiwaniach i ruszeniu każdych kocich kontaktów (zaangażowałem w to całkiem solidną ilość osób).

Dzięki wielkiemu sercu udało się zdobyć krew.

Moje leczenie jeszcze potrwa a koszty wciąż wzrastają. Moją kocia mama się martwi, opieka dużo kosztuje, leków dostaje całą masę, a saszety są coraz droższe.

Za wszystkie Wasze wpłaty wraz z moją kocią mamą jesteśmy dozgonnie wdzięczni. Zebrane środki w pełni zostaną przeznaczone na moje leczenie.

Potrzebuje Waszej pomocy, a że sam lubię pomagać to w przypadku zebrania nadwyżki kwoty całość zostanie przekazana na wybraną przez VET-MED fundację.

Z wyrazami szacunku i wiosennym mruczeniem!

Wasz Rudzik Rudzisław wraz ze swoją kocią mamą ❤️