Urodzone na wolności... Nie mając zupełnie nic, prócz chłodu, bólu, głodu i choroby walczyły o przetrwanie. Walczyły o życie, niezależnie od tego, jak kiedyś będzie ono wyglądać. Ich oczy zaklejone były ropą i opuchnięte tak bardzo, że koty właściwie nic nie widziały. Koci katar z dnia na dzień coraz bardziej odbierał im resztki sił. Wtedy już nie miały żadnej nadziei na przeżycie. Uratowane niemal w ostatniej siły i przewiezione przez naszą wspaniałą wolontariuszkę do kliniki wet., gdzie lekarzom udało się uratować wzrok kociaków. Właściwie to uratowali im życie. Niestety leczenie kociaków to ogromne koszty... A to nie koniec. Od tygodnia usiłujemy znaleźć dla nich domy tymczasowe lub stałe, ponieważ każdy dzień w klinice, to kolejne koszty... A do schroniska nie mogą wrócić. Dopiero co udało się je wyleczyć, a w schronisku pod wpływem stresu i innych kotów, mogą pochorowaać się na nowo. Wiemy, że od początku roku otworzyliśmy kilkadziesiąt zbiórek i cały czas prosimy Państwa o pomoc... Jednak co mamy zrobić? Nie pomagać? Nie leczyć? Nie ratować psich i kocich istnień?
Kociaki znalazły wspaniałe domki ! Dziękujemy !
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!