Wituś walczy z zap. otrzewnej

Witajcie kochani!

Jestem Wituś i mam 1.6 roczku 🐱. U moich przybranych rodziców jestem od jakiegoś roku. Kamila i Paweł bardzo mnie rozpieszczają. Kupują jedzonko, przysmaczki, żwirek do kuwety. Nawet muszą po mnie sprzątać. Zawsze o mnie dbają i co wieczór do domu karzą wracać... Niestety od miesiąca nie czuje się najlepiej i juz nie wychodzę na zewnątrz.

Moja mama zabrała mnie w sobotę 18.02 do Pani doktor, ponieważ nie jadłem przez kilka dni, byłem apatyczny i miałem oczko chore. Pani doktor zbadałam mi temperaturę i pobrała krew na badania, Auć... bolało. Ale wenflonu nie pozwoliłem sobie założyć do kroplówek. Przez co dostałem ją pod skórę... Z morfologi wyszlo, że mam bardzo niskie WBC i ogólnie nie ciekawie jest zemna. Pani zaleciła zrobic biochemię i wyniki pod kontem FIV. Niestety okazało się, że mam dodatni wynik i będę łapał wszystkie drobne infekcje.

Rodzice musieli mi podawać antybiotyk w tabletkach. Byłem wybredny i musieli mi go podawać z najlepsza szyneczką. Niestety uszkodziłem sobie łapkę, kto spuchła i zrobił się ropień przez co znowu się źle czułem, temperatura wróciła i nic nie jadłem.

Pani doktor ponownie pobrała mi krew i zaleciła wykonanie badań w kierunku paskudnego wirusa FIP.

Moi przybrani rodzice bardzo się zmartwili i byli bardzo smutni. W poniedziałek 06.03 Pani doktor powiedziała, że wyniki się nie poprawiły i wciąż miałem nawroty gorączki. Pani doktor wygoliła mi brzuszek (poniżej fotka jak sobie śpię z gołym brzucholem) i takim zimny żelem go posmarowała po czym jeździła takim patyczkiem po brzuszku (USG). Mówiła, że brzuszek jest ok i podała mi sterydy po których czułem się jak nowo narodzony. Przez 2 dni 😔... Po tym czasie mimo, że rodzice codziennie podawali mi antybiotyk tym razem już w zastrzykach znowu się źle poczułem.

W środę znowu łapka spuchła, ropień wrócił również gorączka wróciła. Mama umówiła mnie na wizytę u Pani doktor na czwartek. Normalnie na wizycie to się mną zajmują, ale w czwartek Pani doktor prosiła zeby rodzice najpierw usiedli. Pani doktor dostała wyniki pod kątem FIP (zapalenie otrzewnej), które były ujemne ale ze względu na to, że mam dodatkowo FIV (niedobór odporności) wynik może być błędny. Pani doktor wyjaśniła moim rodzicom, że wszystkie moje dolegliwości wskazują na FIP BEZWYSIEKOWY (bez płynów w brzuszku). Pani podała mi znowu steryd i pomiziala mnie tym patyczkiem po brzuszku (USG) ale tym razem byłem spokojny, bo też widzialam ekran.

Dziś w sobotę 11.03 kiedy tutaj pisze znowu się czuje gorzej. Niestety leczenie mojego przypadku jest bardzo kosztowne. Muszę być leczony lekiem GS. Przez co najmniej 84 dni codziennie rodzice musieliby mnie kłuć. Niestety nie stać ich na pokrycie w całości tego leczenia 😭

Z pomocą przychodzi firma CUREFIP, która dokłada dodatkowe ampułki tego leku za darmo jeśli jest założona zbiórka i są jakieś wpłaty... Rodzice mówią, że u nas nie ma tego leku i trzeba go sprowadzić z zagranicy, a do tego jest strasznie drogi. Dlatego proszę Was kochani pomóżcie mi i moim rodzicom. Liczy się każdy dzień, każda godzina i każda złotówka.

Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś pobawię się z moimi rodzicami i wszystko będzie dobrze...