Uratujmy cierpiącego Grandsa

Uratujmy konia Grand^sa z krwiawiącymi i ropiejącymi wrzodami w żołądku i flegmoną tkanki podskórnej ‼️

Niestety Grand^s ponownie potrzebuje kosztownego i pilnego leczenia 😞. Muszę kolejny raz spróbować zawalczyć o swojego przyjaciela. Postępując w zgodzie z własnym sumieniem chcę naprawić błędy poprzednich właścicieli, nie patrząc na to z jakim odbiorem się spotkam. Niestety do tego jak zwykle potrzebne są pieniądze … niemałe pieniądze, których nie mam i nie mam szansy ich zarobić.😞. Jest mi z tego powodu i przykro, i wstyd, bo to już kolejny raz, choć nie miałam żadnego wpływu na jego choroby. Chce tylko, aby przeżył i żył w komforcie, bez bólu 💔.

Koń dochodzi do siebie po niedawnej operacji. Niestety w trakcie rekonwalescencji doszła kolejna diagnoza flegmona oraz choroba wrzodowa. Za 6-tygodniową terapię koszt leczenia przekroczył kwotę 5 tys. zł (ulgastrol 4 szt.×350zł, pasta 30 szt.× 80zł, gastroskopia kontrolna 850zł +pasza specjalistyczna, suplementy). Z pierwszej zbiórki udało się kupić połowę leków, które są potrzebne, lecz właśnie się kończą. Grant^s ma zapewnioną opiekę, leki, ruch, karmiony jest specjalistyczną paszą, aby wrzody odeszły w niepamięć. Za 2 tygodnie poddany będzie gastroskopii kontrolnej, która da nam odpowiedź na jakim etapie leczenia jesteśmy.

Niestety zdałam sobie sprawę, że pieniądze z mojej weekendowej pracy, starczą na sok z aloesa i rokietnika, które Grand's przyjmuje, aby wrzody ustąpiły.

Czasem serce bierze górę nad rozumem i choć zdaję sobie sprawę, że nie powinno się brać zwierzęcia, jeśli Cię nie stać na jego utrzymanie i leczenie, to te kilka lat wstecz gdy stanął na mojej drodze, ważne było dla mnie tylko to, aby wyrwać go z tamtej stajni i dać mu dom na jaki zasługuje każde kochane zwierzę. Przez te wszystkie lata radziłam sobie z każdym wydatkiem, natomiast ostatnie koszty, jakie generuje leczenie jest dla mnie zbyt dużym ciężarem.

Uświadomiłam sobie, dlaczego niektóre osoby nie podejmują się leczenia wrzodów u koni, ponieważ to długa, pracochłonna i droga ścieżka do wyleczenia. Pomimo wahań, długich przemyśleń, na które już nie ma czasu - zakładam zbiórkę na wyleczenie wrzodów. Każda wpłata się liczy, bo w grupie siła i‼️💔‼️.

Wychodząc naprzeciw niektórym złośliwym komentarzom, uprzejmie informuję, że wpłaty są nieobowiązkowe, pominięcie posta, który nas nie interesuje, nic nie kosztuje, każdy postępuje według własnego sumienia. Moim obowiązkiem jest doprowadzenie leczenia do końca istoty, która została potraktowana przez życie dosyć surowo. Niedawno startowała w elitarnych zawodach, a potem konała wychudzona w boksie, bo przestała być maszyną do pieniędzy.  

Wasze zaangażowanie odnośnie pierwszej zbiórki było dla mnie po prostu cudem.

Nie wiem, czy prosząc o kolejny cud nie proszę o zbyt wiele, ale bardzo bym chciała, aby się spełnił. Jeśli istnieje choćby cień szansy muszę spróbować.