Auto dla Rodzinnego Domu Dziecka

Witam, jestem samotna matką, która razem z synkiem pomaga dzieciakom w całej Polsce - mam juz na swojej liście 160 rodzin, którym pomogłam. Tym razem wspólnie z Wami chciałabym uzbierać na zakup samochodu dla Rodzinnego Domu Dziecka w Łęgu.

Sama nie dam rady - liczę na Was i Wasze dobre serduszka.

Poniżej opis sytuacji i gorąca prośba od jednej z licznych cioci mojego synka:

Powiem krótko, od listopada nie potrafimy odzyskać auta od mechanika. Sprawę daliśmy na policję o przywłaszczenie. Co tydzień Grzegorz dzwoni, udają, że coś robią a auta i faceta nie idzie znaleźć. Ponieważ maluchy mamy rehabilitowane, praktycznie dwa razy dziennie musimy być w Raciborzu. Auta potrzebne są praktycznie dwa. Nasze drugie auto zimą nie odpala, trzeba dać do naprawy, jeżdżę autem z wypożyczalni, to koszt 50zl dziennie, taksi tam i z powrotem to około 100 zł dziennie. Autobusy z naszej wsi kursują praktycznie w obecnym czasie trzy na dzień i w żaden sposób nie pasują do rehabilitacji. Jest też nas razem teraz dziewięć osób, bo Gabriel właśnie się usamodzielnił. Pisałam im, że mam zepsutą pralkę, zużyła się zmywarka. Mam zrobić diagnozę na autyzm, to też koszt ponad tys. zł. Musieliśmy wstrzymać się z ociepleniem domu, zabrakło 22 tys,bo rozsypał się dach i 15 tys. już nie ma,bo ważniejszy był ten dach. Mamy same małe dzieciaki i niepełnosprawne. Niestety mycie naczyń i pranie jest tylko w naszych rękach. Ręce mi tak popękały, że w tamtym tygodniu kupiliśmy zmywarkę. Bo jestem już przemęczona. Rozmawiałyśmy też o zakupie auta. Znaleźliśmy takie niedrogie, za 6 tys. Niby mało a jednak w obecnej sytuacji dużo. Teraz trzasnęła szyba w tym pożyczonym aucie. Mąż załamany, ja też. Poradź. Czy dałoby radę zorganizować dla nas jakąś zbiórkę wśród nas, żeby wspomóc nas, choćby kupić to auto. Szkoda mi odmawiać tych rehabilitacji. Coś nam życie daje kopa w tym roku. Pozdrawiam