Nowe życie Beni

Benia, zwykła kotka w podeszłym już wieku, jakich na wsiach wiele. Podejście ludzi wobec niej? Jest to jest, jak nie wróci to będzie inna. Benia 2 lata temu doznała kontuzji na skutek wypadku komunikacyjnego, nie zdążyła uciec przed nadjeżdżającym pojazdem, a może ktoś celowo przyspieszył widząc przechodzącego kota? Wiele takich historii słyszałam będąc w tamtej okolicy.. Benia zniknęła na tydzień, gdy wróciła właściciele posesji, na której przebywała stwierdzili, że chodzi trochę krzywo ale chodzi, więc nie ma potrzeby bym ją stamtąd zabierała. Benia wytrwała kolejną zimę i kolejne miesiące. Ciągle przechodziła przez ulicę by iść do pobliskiego sklepu z nadzieją, że skapnie jej coś do jedzenia. Jednak przy kolejnej wizycie w tym miejscu zauważyłam, że jej brzuch zaczął dziwnie zwisać, co nie było naturalne. Po wielu rozmowach, prośbach, groźbach, kłótniach i tłumaczeniach właściciele oddali mi kotkę, by zobaczył ją weterynarz. Ze łzami w oczach zabralam ją do domu a następnego dnia do weterynarza. Zostało wykonane badanie krwi, usg oraz rtg. W tym samym tygodniu Benia była już na stole operacyjnym. Na skutek wypadku pękała jej przepuklina, mało już brakowało by przerwała się do końca. Benia została również wykastrowana jeden z jajników zaczynał już gnić, macica była ogromna a drugi jajnik był cały w ogromnych torbielach. Co najbardziej zdziwiło lekarza to fakt, że jej żołądek był olbrzymi, prawdopodobnie kotka cały czas odczuwa psychicznie głód, z drugiej strony nie może jeść tak wielkich ilości by go zapełnić, ponieważ nadwaga nie pomoże jej w poruszaniu się na skrzywionych na skutek wypadku nóżkach. Być może wielkość żołądka jest również skutkiem wypadku jednak teraz już nie jesteśmy w stanie tego ocenić. 

Operacja przebiegła bez komplikacji, gdyby nie fakt, że z tylnymi nóżkami nie da już nic się zrobić, by chodziła ona jak zdrowy kot to można by powiedzieć, że jest zdrowa. Cieszyłam się, jednak cały czas w głowie miałam myśl, że Ci ludzie chcą ją spowrotem a ja nie mam dla niej miejsca i będzie musiała po rekonwalescencji tam wrócić.. 

Pewnego dnia zdarzył się cud. Wspaniali ludzie zdecydowali się, by dać Beni szanse na lepsze życie, pomimo jej niepełnosprawności zechcieli zostać dla niej domem tymczasowym, by nie musiała wracać na wieś, by nie musiała każdego dnia walczyć o przetrwanie i uciekać przed zagrażającymi jej autami, innymi zwierzętami, które były od niej zdecydowanie szybsze i ludźmi, którzy przeganiali ją z kąta w kąt.. 

O tym dla niej marzyłam, o spokojnym miejscu, w którym kocia seniorka będzie się czuła bezpiecznie.

Benia chyba sama nie dowierza w to, co ją spotkało, dziwi ją fakt, że nikt nie wyrzuca jej z domu, a co więcej ludzie pozwalają jej spać na łóżku, dla niej to kompletnie coś nowego, czego nie zaznała przez 8 lat swojego życia. 

Na każdym kroku wtula się w nasze ręce, by pokazać jak jest wdzięczna za ulgę w bólu i ciepły dom. Chociaż opłacenie jej zabiegu wybiega poza moje możliwości to nie żałuję tej decyzji, patrząc na nią wiem, że jest to warte każdej ceny. 

Być może są tu osoby, które podjęłyby taką samą decyzję jak ja i są w stanie dorzucić od siebie grosik na opłacenie zabiegu? Razem z Benią będziemy ogromnie wdzięczne.